Będę pisać z 3 osoby. :)
-No ty chyba sobie żartujesz!
Wyrzuciła to z siebie Gryfonka z wielkim oburzeniem.Kąciki ust Dracon'a uniosły się delikatnie. Spojrzał na nią badawczo i uniósł znacząco jedną brew.
-Ah tak, czyli mam Cię podnieść? Do tego dążysz?
Blondyn wydawał się być rozbawiony.
-No chyba cię coś boli.
Hermioa pokazała mu dobitnie, że ma się uderzyć palcem w czółko. Stanęła obok Smoka, który był od niej o trochę wyższy, ale nie podchwyciła jego ramienia.
-Możemy już iść?
Zapytała chłopaka. Darował sobie podnoszenie jej lub dalsze namawianie jej, bo wiedział, że jest cholernie uparta, a siłą wskórałby tylko jej krzyki.
Przemierzając korytarze szli z początku w ciszy. Gryfonka nie pytała Malfoy'a dokąd idą, ponieważ po dłuższej chwili sama odkryła, gdzie są. Szli do pokoju Życzeń.
Tak samo jak rano otworzył przed nią drzwi i wpuścił ją pierwszą do środka. Dziewczyna wślizgnęła się do pomieszczenia, a on ruszył za nią, domykając przejście.
Gryfonka wyjęła różdżkę i po chwili na zimnej podłodze znalazł się koc, na którym mogła się usadowić. Siadła zostawiając miejsce dla Ślizgona,który usiadł koło niej.
-Chciałbym Cię przeprosić.
Powiedział wreszcie blondyn. Hermionę wmurowało.
-Draco Malfoy, przeprasza? Masz notes? Trzeba gdzieś to zapisać.A może coś brałeś?Napaliłeś się czegoś, Malfoy?
Gryfonka wyliczała, starając się wytłumaczyć racjonalnie jego słowa.
-Granger, na twoje pierwsze pytanie odpowiem tak, ale na pozostałe nie. Przepraszam,bo zrozumiałem wiele rzeczy.Źle postępowałem.
Hermiona znów nie wiedziała co powiedzieć, więc dalej próbowała swojej gadki.
-Źle postępowałeś?Zabawne, Ty robiłeś to okropnie!Zawsze słuchałeś ojca. "Zostaw tą szlamę"
Wybuchnęła idealnie naśladując głos Jego ojca.
-Wiem, dlatego po raz kolejny mówię,że za to przepraszam. Odszedłem od ojca wraz z matką, nie służę Czarnemu Panu, dzięki czemu naprawdę zrozumiałem swoje zachowanie.Byłem okropny,wiem. Mamy mieszkać teraz jako Prefekci Naczelni w jednym Dormitorium więc,dlatego pytam, czy przyjmiesz moje przeprosiny?
Gryfonkę znów zatkało. Nastąpiła w nim cholerna zmiana, której nawet ona nie potrafiła pojąć. "Będę miała z Pansy dużo to obgadania", Hermiona pomyślała w duchu.
-Przyjmuję. Czas zakopać topór wojenny, ale pamiętaj, odkładam go na bok.
Zagroziła mu palcem na co on tylko uśmiechnął się.
-A jakie masz plany na wieczór Granger?
Zadał kolejne pytanie.
-Zaprosiłam Pansy do siebie na Ognistą.
Teraz to blondyna zatkało. Od zawsze myślał, że ta Granger to ułożona dziewczynka, która nie widzi świata poza książkami i nauką, a tu proszę. Widać nie tylko on się zmienił.
-Nie upijesz się po dwóch szklankach? Bo wiesz, nie uśmiecha mi się zbierać Cię pijaną z podłogi.
Zapytał i zaczął się lekko śmiać, w zamiast za to szatynka zdzieliła go w ramię.
-Dalej jesteś tak samo nieznośny jak kiedyś, co nie zmienia faktu, że jednak masz już trochę oleju w głowie.
Po czym uśmiechnęła się ciepło i wstała z koca.
-Chodź już późno się robi.
Blondyn nie sprzeciwiał się i wstał. Złożył koc na 4 części i wziął go pod ramię. Szatynka ruszyła do drzwi. Otworzyła je i na palcach wybiegła na korytarz. Draco wyszedł tuż za nią zamykając drzwi do Pokoju Życzeń.
Nie szli już w takiej ciszy co ostatnio. Po drodze doszli do wniosku, że zanim do Gryfonki przyjdzie Parkinson, zapoznają się z wytycznymi i planem na jutrzejszy dzień. Około godziny 19:30 stali już na siódmym piętrze.
-Drugie drzwi na lewo.
Mówiła cicho Hermiona. Zobaczyli obraz który nijak nie przypominał wejścia do dormitorium. Ale na tym chyba miało to polegać. Na płótnie był namalowany księżyc w pełni chowającym się co chwila za chmurami.
-Quidditch.
Wyprzedził szatynkę Malfoy. Obraz odsunął się umożliwiając im wejście. Gryfonka weszła przodem.
Dormitorium przekroczyło ich oczekiwania. Salon był o wiele większy niż w Pokojach Wspólnych Gryffindoru bądź Slytherinu. Na środku stał średniej wielkości stolik z ciemnego drzewa, a wokół niego duża i czarna skórzana kanapa. Ściany miały kolor nieco ciemniejszej czerwieni. Po lewej stronie znajdowały się drzwi z plakietką "Hermiona Granger - Prefekt Gryffindoru" ,a natomiast na drzwiach po prawej "Draco Malfoy - Prefekt Slytherinu. Na końcu salonu znajdował się niewielki kominek,który posiadał sieć Fiuu oraz możliwość rozpalenia małego ognia.
-Zapoznajmy się z wytycznymi i możesz zapraszać swoją koleżankę.
Malfoy nie owijał w bawełnę i chwycił leżąca kopertę na stoliku. Bezzwłocznie otworzył ją.
-No ty chyba sobie żartujesz!
Wyrzuciła to z siebie Gryfonka z wielkim oburzeniem.Kąciki ust Dracon'a uniosły się delikatnie. Spojrzał na nią badawczo i uniósł znacząco jedną brew.
-Ah tak, czyli mam Cię podnieść? Do tego dążysz?
Blondyn wydawał się być rozbawiony.
-No chyba cię coś boli.
Hermioa pokazała mu dobitnie, że ma się uderzyć palcem w czółko. Stanęła obok Smoka, który był od niej o trochę wyższy, ale nie podchwyciła jego ramienia.
-Możemy już iść?
Zapytała chłopaka. Darował sobie podnoszenie jej lub dalsze namawianie jej, bo wiedział, że jest cholernie uparta, a siłą wskórałby tylko jej krzyki.
Przemierzając korytarze szli z początku w ciszy. Gryfonka nie pytała Malfoy'a dokąd idą, ponieważ po dłuższej chwili sama odkryła, gdzie są. Szli do pokoju Życzeń.
Tak samo jak rano otworzył przed nią drzwi i wpuścił ją pierwszą do środka. Dziewczyna wślizgnęła się do pomieszczenia, a on ruszył za nią, domykając przejście.
Gryfonka wyjęła różdżkę i po chwili na zimnej podłodze znalazł się koc, na którym mogła się usadowić. Siadła zostawiając miejsce dla Ślizgona,który usiadł koło niej.
-Chciałbym Cię przeprosić.
Powiedział wreszcie blondyn. Hermionę wmurowało.
-Draco Malfoy, przeprasza? Masz notes? Trzeba gdzieś to zapisać.A może coś brałeś?Napaliłeś się czegoś, Malfoy?
Gryfonka wyliczała, starając się wytłumaczyć racjonalnie jego słowa.
-Granger, na twoje pierwsze pytanie odpowiem tak, ale na pozostałe nie. Przepraszam,bo zrozumiałem wiele rzeczy.Źle postępowałem.
Hermiona znów nie wiedziała co powiedzieć, więc dalej próbowała swojej gadki.
-Źle postępowałeś?Zabawne, Ty robiłeś to okropnie!Zawsze słuchałeś ojca. "Zostaw tą szlamę"
Wybuchnęła idealnie naśladując głos Jego ojca.
-Wiem, dlatego po raz kolejny mówię,że za to przepraszam. Odszedłem od ojca wraz z matką, nie służę Czarnemu Panu, dzięki czemu naprawdę zrozumiałem swoje zachowanie.Byłem okropny,wiem. Mamy mieszkać teraz jako Prefekci Naczelni w jednym Dormitorium więc,dlatego pytam, czy przyjmiesz moje przeprosiny?
Gryfonkę znów zatkało. Nastąpiła w nim cholerna zmiana, której nawet ona nie potrafiła pojąć. "Będę miała z Pansy dużo to obgadania", Hermiona pomyślała w duchu.
-Przyjmuję. Czas zakopać topór wojenny, ale pamiętaj, odkładam go na bok.
Zagroziła mu palcem na co on tylko uśmiechnął się.
-A jakie masz plany na wieczór Granger?
Zadał kolejne pytanie.
-Zaprosiłam Pansy do siebie na Ognistą.
Teraz to blondyna zatkało. Od zawsze myślał, że ta Granger to ułożona dziewczynka, która nie widzi świata poza książkami i nauką, a tu proszę. Widać nie tylko on się zmienił.
-Nie upijesz się po dwóch szklankach? Bo wiesz, nie uśmiecha mi się zbierać Cię pijaną z podłogi.
Zapytał i zaczął się lekko śmiać, w zamiast za to szatynka zdzieliła go w ramię.
-Dalej jesteś tak samo nieznośny jak kiedyś, co nie zmienia faktu, że jednak masz już trochę oleju w głowie.
Po czym uśmiechnęła się ciepło i wstała z koca.
-Chodź już późno się robi.
Blondyn nie sprzeciwiał się i wstał. Złożył koc na 4 części i wziął go pod ramię. Szatynka ruszyła do drzwi. Otworzyła je i na palcach wybiegła na korytarz. Draco wyszedł tuż za nią zamykając drzwi do Pokoju Życzeń.
Nie szli już w takiej ciszy co ostatnio. Po drodze doszli do wniosku, że zanim do Gryfonki przyjdzie Parkinson, zapoznają się z wytycznymi i planem na jutrzejszy dzień. Około godziny 19:30 stali już na siódmym piętrze.
-Drugie drzwi na lewo.
Mówiła cicho Hermiona. Zobaczyli obraz który nijak nie przypominał wejścia do dormitorium. Ale na tym chyba miało to polegać. Na płótnie był namalowany księżyc w pełni chowającym się co chwila za chmurami.
-Quidditch.
Wyprzedził szatynkę Malfoy. Obraz odsunął się umożliwiając im wejście. Gryfonka weszła przodem.
Dormitorium przekroczyło ich oczekiwania. Salon był o wiele większy niż w Pokojach Wspólnych Gryffindoru bądź Slytherinu. Na środku stał średniej wielkości stolik z ciemnego drzewa, a wokół niego duża i czarna skórzana kanapa. Ściany miały kolor nieco ciemniejszej czerwieni. Po lewej stronie znajdowały się drzwi z plakietką "Hermiona Granger - Prefekt Gryffindoru" ,a natomiast na drzwiach po prawej "Draco Malfoy - Prefekt Slytherinu. Na końcu salonu znajdował się niewielki kominek,który posiadał sieć Fiuu oraz możliwość rozpalenia małego ognia.
-Zapoznajmy się z wytycznymi i możesz zapraszać swoją koleżankę.
Malfoy nie owijał w bawełnę i chwycił leżąca kopertę na stoliku. Bezzwłocznie otworzył ją.
Wytyczne dla Prefektów Hogwartów.
•Raz w tygodniu macie patrole, wypadające w środy o godzinie 22:00-23:00 w celu pilnowania uczniów, resztę dni zajmnie pan Filch.
•Możecie rozdawać uzasadnione szlabany, za grubsze przewinienia proszę kontaktować się z wicedyrektor.
•Możecie przyznawać punkty za zasługi lub je odejmować w uzasadnionych przypadkach
• Lekcje odbywają się następująco: Gryffindor-Slytherin oraz Hufflepuff-Ravenclaw.
Plan macie w oddzielnej kopercie.
Minerwra McGonagall
Wicedyrektor,Nauczycielka Transmutacji
w Szkole Magii i Czarodziejstwaw Hogwarcie.
-O ludzie, jeszcze mam z tobą lekcje wytrzymać? Na Godryka,dlaczego?
Hermiona zakryła twarz dłonią.
-Na Salazara, pokarałeś mnie tu wredną babą.
-Czep się drzewa fretko!
Gryfonka natychmiast się obruszyła.
-Z chęcią. Mogę Ciebie?
-Nie!
Krzyknęła dziewczyna i udała się do siebie. Zamknęła drzwi i wyjęła z kufra kawałek pergaminu i pióro. Zamoczyła je w atramencie i napisała krótką wiadomość do Panny Parkinson.
"Jestem u siebie.Weź piżamy, przekimasz u mnie. Czekam."
Podeszła do okna, gdzie siedziała mała sówka. Zawinęła jej wiadomość do nóżki i pogłaskała ją po łebku, otwierając okno.
-Zanieś to Pansy.Nie czekaj na odpowiedź.
Oznajmiła Hermiona i przysiadła na łóżku obserwując jak zwierzątko odlatuje w głąb nocy.
Pasny zebrała ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy i poleciała w pośpiechu na siódme piętro, gdy sowa tylko dostarczyła jej wiadomość od Hermiony. Podała hasło i wślizgnęła się do środka.
W salonie spotkała Malfoy'a stojącego przy oknie z papierosem,W dłoniach przewracał odznakę prefekta. A na stoliku stała szklanka wypełniona ognistą.
Jej obecność nie zatraciła czujności blondyna.
-O Pan, możesz to podrzucić Granger?
Wskazał na drugą odznakę prefekta i kartkę z planem lekcji.
-Jasne.
Dziewczyna wzięła rzeczy i ruszyła do pokoju Gryfonki.
***
Dziewczyny siedząc na łóżku i plotkując popijały ognistą. Obie zaczynaly być lekko wstawione, ale żadna nie przejmowała się tym. Gryfonka wstała i wyjęła z kufra jeszcze jedną butelkę, gdy tamtą opróżniły co cna.
-Muszę do łazienki.
Hermiona wyleciała z sypialni.
W salonie dalej był Draco, a gdy Gryfonka wleciała z hukiem odwrócił się w jej stronę odstawiając szklankę z alkoholem na stolik.
-O dwie za dużo,Granger?
Zapytał łobuzersko i uśmiechnął się. Ta w odpowiedzi pokazała mu język.
-Wal się Malfoy.
-Mhm, kuszące, ale nie.
Odgryzł się. Gryfonka pognała do łazienki po której zaraz wróciła wprost do przyjaciółki.
-On jest niemożliwy.
Mruknęła do Pansy. Dziewczyna zaśmiała się.
-Szło słyszeć twoje wrzaski, Granger.
-Jak tak mówisz, to przypomina mi się ten gad za ścianą.
Fuknęła i wybuchnęły śmiechem.
W tym czasie Draco zastanawiał się z czego mają taką polewkę, że nie ma on ciszy nawet w salonie. Ale odpuścił sobie denerwowanie dziewcząt, bo stwierdził, że one dwie razem są niebezpieczne.
Gdy było grubo po północy dziewczyny odpłynęły, a Smok z radością stwierdził, że może spokojnie zasnąć nie słyszeć dziewczyn za ścianą.
-Będę musiał je jutro obudzić, bo same na pewno nie wstaną...
Stwierdził lekko zadowolony. Nie uśmiechało mu się budzenie Grenger, która będzie mega wkurzona.
***
Malfoy wstał dość wcześnie. Była godzina siódma rano, o ósmej mieli śniadanie, a o dziewiątej zajęcia. Uznał, że budzenie czarownic w tym czasie jest w sam raz.
Zapukał najpierw do jej drzwi lecz odpowiedziała cisza. Więc wparował tam bez pukania.
-O kurwa...
Zaczął gdy spojrzał na panujący bałagań.Na podłodze leżały 4 butelki po Ognistej. Sowa siedziała na parapecie drąc czyste kartki papieru na strzępy. Wyczarował jej miskę z pokarmem, by zająć czym stworzenie. Po czym spojrzał na łóżko gdzie spały dziewczyny. Spod kołdry wystawały tylko dwie czupryny, a resztę zakrywała pościel.
Jednym ruchem ściągnął ją i zabrał.
-Kimkolwiek jesteś, radzę ci spadać.
Warknęła Gryfonka.
-Granger, zostaw te groźby na potem. Spóźnicie się na śniadanie i lekcje.
Odparł z rozbawieniem Draco.Na dźwięk jego głosy szatynka szybko się podniosła.
-Wyjdź z mojego pokoju, prefekciku!
Syknęła rzucając w niego poduszką lecz chłopak był zręczniejszy i zniknął zaraz za drzwiami.
-Cholerny ślizgon.
Fuknęła pod nosem i zbudziła Pansy, która nie miała problemu ze wstaniem lecz obu dziewczynom ból głowy uniemożliwiał wszystko.
-Powiedz mi tylko, że masz coś na małego kaca.
Gryfonka uśmiechnęła się dumnie i z kufra wyjęła dwie małe buteleczki z nazwą "Na kaca". Podała jeden eliksir Ślizgonce, a drugi wzięła sobie, za jednym haustem opróżniły butelkę.
Zabrały ze sobą potrzebne książki i inne rzeczy i opuściły pokój. W salonie siedział jeszcze Malfoy.
-Fretko zbieraj się, tak ci się spieszyło.
Hermiona spojrzała na blondyna.
-Grabisz sobie,Granger.
Odpyskował i wstał zabierając po drodze rzeczy.
-Dobra wiejemy.
Gryfonka pociągnęła przyjaciółkę za sobą i zleciały do Wielkiej Sali zostawiając chłopaka nieco w tyle bynajmniej na tyle, że widziały jego sylwetkę zmierzająca tutaj.
-Najwyżej spotkamy się po śniadaniu albo coś się wymyśli.
Dziewczyny dały sobie po buziaku w policzek,aż nagle Malfoy dogonił je i stał za Hermioną.
-Kara za tą fretkę musi być.
Stwierdził i ją podniósł wchodząc tak z nią do Wielkiej Sali.
Parkinson nie wyrabiała ze śmiechu, gdy Gryfonka miotała się na wszystkie strony.
-Malfoy, postaw mnie na ziemię!Rozkazuję Ci!
Oczy uczniów były wszystkie skierowane na nich, a gdzieniegdzie dało się usłyszeć szepty.
-Zabiję Cię, za to.
Fuknęła,a blondyn postawił ją na ziemi. Odprowadził ją wzrokiem jak zasiada przy stole dla Gryfonów.
-Ale sobie u niej przejebałeś, chłopie.Współczuję ci już.
Pansy poklepała go po ramieniu i oboje udali się do swojego stołu.
Pasny zebrała ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy i poleciała w pośpiechu na siódme piętro, gdy sowa tylko dostarczyła jej wiadomość od Hermiony. Podała hasło i wślizgnęła się do środka.
W salonie spotkała Malfoy'a stojącego przy oknie z papierosem,W dłoniach przewracał odznakę prefekta. A na stoliku stała szklanka wypełniona ognistą.
Jej obecność nie zatraciła czujności blondyna.
-O Pan, możesz to podrzucić Granger?
Wskazał na drugą odznakę prefekta i kartkę z planem lekcji.
-Jasne.
Dziewczyna wzięła rzeczy i ruszyła do pokoju Gryfonki.
***
Dziewczyny siedząc na łóżku i plotkując popijały ognistą. Obie zaczynaly być lekko wstawione, ale żadna nie przejmowała się tym. Gryfonka wstała i wyjęła z kufra jeszcze jedną butelkę, gdy tamtą opróżniły co cna.
-Muszę do łazienki.
Hermiona wyleciała z sypialni.
W salonie dalej był Draco, a gdy Gryfonka wleciała z hukiem odwrócił się w jej stronę odstawiając szklankę z alkoholem na stolik.
-O dwie za dużo,Granger?
Zapytał łobuzersko i uśmiechnął się. Ta w odpowiedzi pokazała mu język.
-Wal się Malfoy.
-Mhm, kuszące, ale nie.
Odgryzł się. Gryfonka pognała do łazienki po której zaraz wróciła wprost do przyjaciółki.
-On jest niemożliwy.
Mruknęła do Pansy. Dziewczyna zaśmiała się.
-Szło słyszeć twoje wrzaski, Granger.
-Jak tak mówisz, to przypomina mi się ten gad za ścianą.
Fuknęła i wybuchnęły śmiechem.
W tym czasie Draco zastanawiał się z czego mają taką polewkę, że nie ma on ciszy nawet w salonie. Ale odpuścił sobie denerwowanie dziewcząt, bo stwierdził, że one dwie razem są niebezpieczne.
Gdy było grubo po północy dziewczyny odpłynęły, a Smok z radością stwierdził, że może spokojnie zasnąć nie słyszeć dziewczyn za ścianą.
-Będę musiał je jutro obudzić, bo same na pewno nie wstaną...
Stwierdził lekko zadowolony. Nie uśmiechało mu się budzenie Grenger, która będzie mega wkurzona.
***
Malfoy wstał dość wcześnie. Była godzina siódma rano, o ósmej mieli śniadanie, a o dziewiątej zajęcia. Uznał, że budzenie czarownic w tym czasie jest w sam raz.
Zapukał najpierw do jej drzwi lecz odpowiedziała cisza. Więc wparował tam bez pukania.
-O kurwa...
Zaczął gdy spojrzał na panujący bałagań.Na podłodze leżały 4 butelki po Ognistej. Sowa siedziała na parapecie drąc czyste kartki papieru na strzępy. Wyczarował jej miskę z pokarmem, by zająć czym stworzenie. Po czym spojrzał na łóżko gdzie spały dziewczyny. Spod kołdry wystawały tylko dwie czupryny, a resztę zakrywała pościel.
Jednym ruchem ściągnął ją i zabrał.
-Kimkolwiek jesteś, radzę ci spadać.
Warknęła Gryfonka.
-Granger, zostaw te groźby na potem. Spóźnicie się na śniadanie i lekcje.
Odparł z rozbawieniem Draco.Na dźwięk jego głosy szatynka szybko się podniosła.
-Wyjdź z mojego pokoju, prefekciku!
Syknęła rzucając w niego poduszką lecz chłopak był zręczniejszy i zniknął zaraz za drzwiami.
-Cholerny ślizgon.
Fuknęła pod nosem i zbudziła Pansy, która nie miała problemu ze wstaniem lecz obu dziewczynom ból głowy uniemożliwiał wszystko.
-Powiedz mi tylko, że masz coś na małego kaca.
Gryfonka uśmiechnęła się dumnie i z kufra wyjęła dwie małe buteleczki z nazwą "Na kaca". Podała jeden eliksir Ślizgonce, a drugi wzięła sobie, za jednym haustem opróżniły butelkę.
Zabrały ze sobą potrzebne książki i inne rzeczy i opuściły pokój. W salonie siedział jeszcze Malfoy.
-Fretko zbieraj się, tak ci się spieszyło.
Hermiona spojrzała na blondyna.
-Grabisz sobie,Granger.
Odpyskował i wstał zabierając po drodze rzeczy.
-Dobra wiejemy.
Gryfonka pociągnęła przyjaciółkę za sobą i zleciały do Wielkiej Sali zostawiając chłopaka nieco w tyle bynajmniej na tyle, że widziały jego sylwetkę zmierzająca tutaj.
-Najwyżej spotkamy się po śniadaniu albo coś się wymyśli.
Dziewczyny dały sobie po buziaku w policzek,aż nagle Malfoy dogonił je i stał za Hermioną.
-Kara za tą fretkę musi być.
Stwierdził i ją podniósł wchodząc tak z nią do Wielkiej Sali.
Parkinson nie wyrabiała ze śmiechu, gdy Gryfonka miotała się na wszystkie strony.
-Malfoy, postaw mnie na ziemię!Rozkazuję Ci!
Oczy uczniów były wszystkie skierowane na nich, a gdzieniegdzie dało się usłyszeć szepty.
-Zabiję Cię, za to.
Fuknęła,a blondyn postawił ją na ziemi. Odprowadził ją wzrokiem jak zasiada przy stole dla Gryfonów.
-Ale sobie u niej przejebałeś, chłopie.Współczuję ci już.
Pansy poklepała go po ramieniu i oboje udali się do swojego stołu.
Caraz lepiej... czekam na kolejny post ;)
OdpowiedzUsuńNajlepsze C:
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetne, a ten moment z ognistą u dziewczyn XD No,no Miona to nie taka grzeczna ;p Bardzo podoba mi się twój styl pisania, czyta się lekko i przyjemnie ;) Czekam na następny ;* Klaudia.A
OdpowiedzUsuńSuper, bardzo mi sie podoba :)
OdpowiedzUsuńWitaj ;) Przeczytałam kilka początkowych rozdziałów i postanowiłam się wypowiedzieć. Na pierwszy rzut oka robisz kilka błędów. Brak przecinka, czy spacji nie jest, aż tak dużym błędem, ale przeszkadza to w czytaniu. Radziłabym sprawdzić tekst od nowa jeszcze raz. No, ale nie będę się za dużo czepiać, ponieważ sama robię błędy ;)
OdpowiedzUsuńCo do fabuły - akcja rozwija się bardzo szybko, ale mimo to w jakiś normalny sposób. Lubię takiego Draco :D Pomaga, chce się z nią spotkać, jest uroczy. Tak samo Hermiona, szalona dziewczyna!
No cóż lecę dalej. Życzę dużo weny i serdecznie pozdrawiam, Arabella
Zapraszam również do siebie
wojenne-dramione.blogspot.com
I na nowo powstałe Stowarzyszenie blogów z Harry'ego Pottera.
stowarzyszenie-harregopottera.blogspot.com
Ledwo weszło od razu przeprasza. Nie moja kilka minut i wracają bo robi się późno? Okeeej...
OdpowiedzUsuńPansy pożegnała na 7piętro? To ich pokoje nie były na 2? XD
Dziwnie mi się to czyta, ale historia sama w sobie jest dobra :)