"No pięknie". pomyślała Hermiona. Teraz cała szkoła myśli że ona i ta tleniona fretka coś kombinujemy.
-Ej, Miona co to było?
Zaczepiła Ginny Gryfonkę, a ta tylko teatralnie wywróciła oczami.
-Nic,nie było. Zabiję go za te widowisko.
Szepnęła do Rudej, by nie robić więcej zamieszania. Jednak ta nie dawała za wygraną.
-Ale gadacie normalnie czy ledwo się nie pozabijacie tam?
-Zakopaliśmy wczoraj topór wojenny.
Hermiona zacmokała delikatnie po czym zabrała się do śniadania w skrócie opowiadając wczorajszy wieczór. Całej rozmowie przysłuchiwał się Ron nie kryjąc swojego oburzenia.
-Zadajesz się ze Ślizgonem?
Fuknął do szatynki, a jego oczy ciskały piorunami.
-Mówię ci, że mamy zgodę! Mam mieszkać z nim rok jako prefekt, więc to chyba logiczne po co nam wojny!
Granger nie pozostawała dłużna i odpyskowała Ronaldowi, a ten postanowił już nie ciągnąć dyskusji.
Gryfonka po śniadanianiu chwyciła za torbę i udała się w stronę sali od eliksirów gdzie miała być pierwsza lekcja z profesorem Snape'm za którym mało kto przepadał.
Nie była pierwsza przed klasą, a do dzwonka zostało zaledwie 5 minut. Postanowiła rozsiąść się na ławeczce i przygotować się do lekcji. Nim spostrzegła była godzina 9 i każdy wchodził do sali.
Uczniowie rozsiedli się jak w zeszłym roku. Harry i Ron razem, Pansy siedziała z Parvati. Crabbe i Goyle razem i było tylko jedna ławka w przedostatnim rzędzie i tam właśnie siadła Gryfonka.
Wyjęła pergamin i pióro czekając na profesora,który zjawił się nieoczekiwanie.
-Przepraszam za spóźnienie. Byłem u pani McGonagall.
Usłyszała szatynka głos Malfoy'a.
"Cholera", pomyślała Hermiona. Muszę z nim teraz siedzieć, bo nie ma wolnych miejsc.I jak się okazało blondyn usiadł koło Gryfonki, a ją szlak trafiał.
-Witaj pijaczko.
Uśmiechnął się rozbawiony.
-Zamknij się Malfoy.Nie dość e w dormitorium mam cię znosić to jeszcze na lekcjach i cały rok na eliksirach. Za co mnie tak Godryk pokarał?
Syknęła cicho. Jednak ten nadal pozostawał rozbawiony.
-Granger,Malfoy, nie przeszkadzam Prefektom?
Wysyczał Snape zjawiając się nagle koło nich. Szatynka puściła buraka i nie odezwała się słowem. Blondyn również nie zaczynał. Wiedział jak bardzo wymagający jest Snape.No i jak bardzo uciążliwy.
***
Lekcja minęła dosyć opornie i druga z eliksirów były już dla uczniów męczarnią, ale żadne z nich nie dało po sobie tego poznać. Trzecia lekcja to była obrona przed czarną magią którą zajął się Profesor Lupin. Hermiona miała okazję poznać już tego nauczyciela na trzecim roku Hogwartu i w bliższych okolicznościach wraz z Harry'm i Rone'm odkryć jego sekret, związany z boginem pełni księżyca.
Gryfonka zajęła ławkę w środku i na jej nie szczęście znów siedziała sama, co oznaczała towarzystwo Malfoy'a po raz kolejny. Czuła jakby każdy specjalnie ją zostawiał, bo chciał gorących ploteczek jak to Draco Malfoy książę Slytherinu i Mądra Gryfonka Hermiona Granger zaczepiają się nawzajem.
-Znowu razem w ławce?
Usłyszała głos blondyna i podniosła głowę, która do tej pory była spuszczona.
-Niestety. Kolejny rok męczarni.
-Czego narzekasz?Przecież zakopaliśmy topór wojenny. A zachowujesz się jak dziecko, które nie może odpuścić...
Zaczął. Wtedy dziewczynie zrobiło się głupio. "Cholera,znowu ma rację", stwierdziła Gryfonka.
-Przepraszam. Nie powinnam.
Rzuciła. Nie mogła uwierzyć,że przeprosiła Draco Malfoy'a. Chłopaka, którego uważała za najgorszego gada. A tymczasem on ją poucza etykiety. Dla niej to wszystko było nowe.
Blondyn przysiadł się do niej, a wzrok wlepił w ścianę. Hermiona wiedziała, że postąpiła źle, ale on od razu stroił fochy.Postanowiła sprawdzić, kto dłużej bez kogo wytrzyma. Spojrzała przelotnie na Potter'a i Weasley'a i napotkała ich wzrok. Widziała wielką złość i rozczarowanie u Ron'a, ale Harry jednak myślał nieco inaczej. Jego mina wyrażała chęć zrozumienia. Niewielkiej nici porozumienia.
Smok odwrócił się w jej kierunku spoglądając na nią swoimi szarymi oczami z nutą blasku i łobuzerstwa. Kąciki Jego ust uniosły się w uśmiechu, który zaraz zgasł tak szybko jak się pojawił.
-Przejmujesz się ich opinią?
Zapytał ironicznie Gryfonki.
-To są mi przyjaciele.
Stwierdziła i jej samej zrzedła mina.
-Gdyby nimi byli robiliby ci żal o to, że rozmawiasz ze mną?
-Martwią się. I tyle.
-No nie jest martwienie się, Granger. To jest egoizm...Boją się. Że znajdziesz lepszych...znajomych, a ich zostawisz. To całkiem zrozumiałe biorąc to na logikę.
Malfoy nie dawał za wygraną, a Gryfonka kolejny raz przeklęła w duchu, bo ten Ślizgon znów miał trochę racji.
Nienawidziła tego uczucia, że musiała się z nim zgodzić.
-Idziesz się przejść po lekcji?
Zapytał blondyn. Gryfonka przystanęła na tą propozycję. Nie wiedząc czemu zaczęła mu ufać.
***
Po lekcji Draco i Hermiona opuścili salę i przechadzali się po szkolnych korytarzach. Mieli dłuższą przerwę na lunch, więc udali się do Wielkiej Sali,by przekąsić coś na szybko. Draco poszedł do ślizgonów, a Gryfonka udała się do siebie. Rudzielec nie krył po raz kolejny złości.
-Jak możesz z nim siedzieć? Przecież to wredna fredka!
-Nie obrażaj Go! On...mi pomógł.
Hermiona wstawiła się za chłopaka, który siedział dwa stoły dalej. Blondyn obserwował całe zajście z odległości.
-Najpierw z im gada, chichoty, śmiechy, wspólne lekcje, a teraz go broni! Nie wiedziałam,że aż tak się zgorszyłaś!
Weasley zrobił się czerwony na twarzy.Harry poklepał po ramieniu starając się uspokoić przyjaciela. Potter'owi nie podobało się to, że tak reagował.
-Ron, uspokój się stary. Oni mają po prawie 17 lat. Przecież nic nie robią o co możesz się złościć.
-Robią tyle, że ja ją kocham, a ta lata za jakimś tlenionym pozerem jak skończone zero.
Odburknął. Hermionie krew odpłynęła z twarzy.
-Ronaldzie Weasley! Teraz możesz być pewny swojej miłości nieodwzajemnionej, bo nie będę marnować czasu z kimś takim!
Krzyknęła, a w jej oczach zaszkliły łzy. Jak on mógł tak powiedzieć? Ron wstał chcąc siąść koło niej. Draco przyglądał się całej sytuacji i wstał od stołu Slytherinu i podszedł do Rudzielca i Hermiony, która z trudem powstrzymywała łzy.
-Daruj sobie, Weasley żałosne gadki.
Dziewczyna poznała głos blondyna. Wstała od stołu i wybiegła z Sali nie oglądając się za siebie. Jednak słyszała czyjś bieg tuż za nią.Przyspieszyła, by uniknąć rozmowy, nie chciała rozmawiać o Ron'ie, kiedy dowiedziała się co o niej pomyślał jak jej znajomość z Malfoy'em kwitła.
-Granger!
Usłyszała swoje nazwisko i doskonale znała ten głos. To był Smok. Jednak ona nie zwolniła tempa. Poczuła jak chwyta ją za nadgarstek. Nie zważając na jej protesty, przytulił Gryfonkę do siebie, pozwalając płynąć łzom.
-Puść mnie!
Szarpała się z chłopakiem, lecz na marne. Miał więcej siły od niej i przytrzymał ją.
-Granger, nie udawaj silnej.Każdy ma jakieś słabości.
Stwierdził poważnie i spróbował znów ją przytulić. Tym razem nie biła się, nie szarpała i nie krzyczała. Objął ją na tyle, że miała schronienie w jego ramionach. Słyszał jej płacz i zastanawiał się co on robi? Przecież nigdy taki nie był dla niej.Zawsze wyzywał i upokarzał, a tym razem wspierał ją. Lubił jak się denerwowała i krzyczała na niego, bo wtedy wywoływało to u Niego uśmiech,którego nie potrafił opisać.
-Ćsss...
Wyszeptał cicho tuż nad jej uchem, gładząc ręką włosy. Dziewczyna robiła się spokojniejsza, ale jeszcze szlochała i dygotała.
-Jak on mógł to powiedzieć?
Zapytała Go. Zacisnęła dłonie w pięści i leciutko stukała o klatkę piersiową Smoka. Do jej nozdrzy dotarł zapach perfum,które bardzo jej się spodobały. Przypominały jej bezpieczeństwo. Dwa razy już jej pomógł nie oczekując nic w zamian, robił to bezinteresownie i skutecznie.
-Nie wiem Granger, nie wiem.Jeszcze przeprosi na kolanach..Obiecuje.
-Widzę świetnie się bawicie.
Hermiona znów usłyszała głos Ron'a. Czuła jak mięśnie Smoka napinają się pod koszulką, a dłonie zaciskają w pięści. Usłyszała szept blondyna. "Na Salazara, go za moment zabije." I przyłożył dłonią do czoła nie puszczając Gryfonki.
-Weasley, już po wieczorynce, idź spać.
Malfoy powiedział spokojnym i irytującym tonem.
-Mnie olała, poleciała do tchórzofredki. Zabawne.
Rudzielec parsknął śmiechem, a Draco czuł że on przekroczył granicę i już chciał się wyrwać...
-Proszę...nie.
Hermiona chwyciła za skrawki koszuli Smoka i zacisnęła je.
-Nie zostawiaj mnie.
Wyłkała ze szlochem.
Blondyn odpuścił. Przycisnął dziewczynę mocniej do siebie.
-Dobrze,Granger, dobrze.
-Ej, Miona co to było?
Zaczepiła Ginny Gryfonkę, a ta tylko teatralnie wywróciła oczami.
-Nic,nie było. Zabiję go za te widowisko.
Szepnęła do Rudej, by nie robić więcej zamieszania. Jednak ta nie dawała za wygraną.
-Ale gadacie normalnie czy ledwo się nie pozabijacie tam?
-Zakopaliśmy wczoraj topór wojenny.
Hermiona zacmokała delikatnie po czym zabrała się do śniadania w skrócie opowiadając wczorajszy wieczór. Całej rozmowie przysłuchiwał się Ron nie kryjąc swojego oburzenia.
-Zadajesz się ze Ślizgonem?
Fuknął do szatynki, a jego oczy ciskały piorunami.
-Mówię ci, że mamy zgodę! Mam mieszkać z nim rok jako prefekt, więc to chyba logiczne po co nam wojny!
Granger nie pozostawała dłużna i odpyskowała Ronaldowi, a ten postanowił już nie ciągnąć dyskusji.
Gryfonka po śniadanianiu chwyciła za torbę i udała się w stronę sali od eliksirów gdzie miała być pierwsza lekcja z profesorem Snape'm za którym mało kto przepadał.
Nie była pierwsza przed klasą, a do dzwonka zostało zaledwie 5 minut. Postanowiła rozsiąść się na ławeczce i przygotować się do lekcji. Nim spostrzegła była godzina 9 i każdy wchodził do sali.
Uczniowie rozsiedli się jak w zeszłym roku. Harry i Ron razem, Pansy siedziała z Parvati. Crabbe i Goyle razem i było tylko jedna ławka w przedostatnim rzędzie i tam właśnie siadła Gryfonka.
Wyjęła pergamin i pióro czekając na profesora,który zjawił się nieoczekiwanie.
-Przepraszam za spóźnienie. Byłem u pani McGonagall.
Usłyszała szatynka głos Malfoy'a.
"Cholera", pomyślała Hermiona. Muszę z nim teraz siedzieć, bo nie ma wolnych miejsc.I jak się okazało blondyn usiadł koło Gryfonki, a ją szlak trafiał.
-Witaj pijaczko.
Uśmiechnął się rozbawiony.
-Zamknij się Malfoy.Nie dość e w dormitorium mam cię znosić to jeszcze na lekcjach i cały rok na eliksirach. Za co mnie tak Godryk pokarał?
Syknęła cicho. Jednak ten nadal pozostawał rozbawiony.
-Granger,Malfoy, nie przeszkadzam Prefektom?
Wysyczał Snape zjawiając się nagle koło nich. Szatynka puściła buraka i nie odezwała się słowem. Blondyn również nie zaczynał. Wiedział jak bardzo wymagający jest Snape.No i jak bardzo uciążliwy.
***
Lekcja minęła dosyć opornie i druga z eliksirów były już dla uczniów męczarnią, ale żadne z nich nie dało po sobie tego poznać. Trzecia lekcja to była obrona przed czarną magią którą zajął się Profesor Lupin. Hermiona miała okazję poznać już tego nauczyciela na trzecim roku Hogwartu i w bliższych okolicznościach wraz z Harry'm i Rone'm odkryć jego sekret, związany z boginem pełni księżyca.
Gryfonka zajęła ławkę w środku i na jej nie szczęście znów siedziała sama, co oznaczała towarzystwo Malfoy'a po raz kolejny. Czuła jakby każdy specjalnie ją zostawiał, bo chciał gorących ploteczek jak to Draco Malfoy książę Slytherinu i Mądra Gryfonka Hermiona Granger zaczepiają się nawzajem.
-Znowu razem w ławce?
Usłyszała głos blondyna i podniosła głowę, która do tej pory była spuszczona.
-Niestety. Kolejny rok męczarni.
-Czego narzekasz?Przecież zakopaliśmy topór wojenny. A zachowujesz się jak dziecko, które nie może odpuścić...
Zaczął. Wtedy dziewczynie zrobiło się głupio. "Cholera,znowu ma rację", stwierdziła Gryfonka.
-Przepraszam. Nie powinnam.
Rzuciła. Nie mogła uwierzyć,że przeprosiła Draco Malfoy'a. Chłopaka, którego uważała za najgorszego gada. A tymczasem on ją poucza etykiety. Dla niej to wszystko było nowe.
Blondyn przysiadł się do niej, a wzrok wlepił w ścianę. Hermiona wiedziała, że postąpiła źle, ale on od razu stroił fochy.Postanowiła sprawdzić, kto dłużej bez kogo wytrzyma. Spojrzała przelotnie na Potter'a i Weasley'a i napotkała ich wzrok. Widziała wielką złość i rozczarowanie u Ron'a, ale Harry jednak myślał nieco inaczej. Jego mina wyrażała chęć zrozumienia. Niewielkiej nici porozumienia.
Smok odwrócił się w jej kierunku spoglądając na nią swoimi szarymi oczami z nutą blasku i łobuzerstwa. Kąciki Jego ust uniosły się w uśmiechu, który zaraz zgasł tak szybko jak się pojawił.
-Przejmujesz się ich opinią?
Zapytał ironicznie Gryfonki.
-To są mi przyjaciele.
Stwierdziła i jej samej zrzedła mina.
-Gdyby nimi byli robiliby ci żal o to, że rozmawiasz ze mną?
-Martwią się. I tyle.
-No nie jest martwienie się, Granger. To jest egoizm...Boją się. Że znajdziesz lepszych...znajomych, a ich zostawisz. To całkiem zrozumiałe biorąc to na logikę.
Malfoy nie dawał za wygraną, a Gryfonka kolejny raz przeklęła w duchu, bo ten Ślizgon znów miał trochę racji.
Nienawidziła tego uczucia, że musiała się z nim zgodzić.
-Idziesz się przejść po lekcji?
Zapytał blondyn. Gryfonka przystanęła na tą propozycję. Nie wiedząc czemu zaczęła mu ufać.
***
Po lekcji Draco i Hermiona opuścili salę i przechadzali się po szkolnych korytarzach. Mieli dłuższą przerwę na lunch, więc udali się do Wielkiej Sali,by przekąsić coś na szybko. Draco poszedł do ślizgonów, a Gryfonka udała się do siebie. Rudzielec nie krył po raz kolejny złości.
-Jak możesz z nim siedzieć? Przecież to wredna fredka!
-Nie obrażaj Go! On...mi pomógł.
Hermiona wstawiła się za chłopaka, który siedział dwa stoły dalej. Blondyn obserwował całe zajście z odległości.
-Najpierw z im gada, chichoty, śmiechy, wspólne lekcje, a teraz go broni! Nie wiedziałam,że aż tak się zgorszyłaś!
Weasley zrobił się czerwony na twarzy.Harry poklepał po ramieniu starając się uspokoić przyjaciela. Potter'owi nie podobało się to, że tak reagował.
-Ron, uspokój się stary. Oni mają po prawie 17 lat. Przecież nic nie robią o co możesz się złościć.
-Robią tyle, że ja ją kocham, a ta lata za jakimś tlenionym pozerem jak skończone zero.
Odburknął. Hermionie krew odpłynęła z twarzy.
-Ronaldzie Weasley! Teraz możesz być pewny swojej miłości nieodwzajemnionej, bo nie będę marnować czasu z kimś takim!
Krzyknęła, a w jej oczach zaszkliły łzy. Jak on mógł tak powiedzieć? Ron wstał chcąc siąść koło niej. Draco przyglądał się całej sytuacji i wstał od stołu Slytherinu i podszedł do Rudzielca i Hermiony, która z trudem powstrzymywała łzy.
-Daruj sobie, Weasley żałosne gadki.
Dziewczyna poznała głos blondyna. Wstała od stołu i wybiegła z Sali nie oglądając się za siebie. Jednak słyszała czyjś bieg tuż za nią.Przyspieszyła, by uniknąć rozmowy, nie chciała rozmawiać o Ron'ie, kiedy dowiedziała się co o niej pomyślał jak jej znajomość z Malfoy'em kwitła.
-Granger!
Usłyszała swoje nazwisko i doskonale znała ten głos. To był Smok. Jednak ona nie zwolniła tempa. Poczuła jak chwyta ją za nadgarstek. Nie zważając na jej protesty, przytulił Gryfonkę do siebie, pozwalając płynąć łzom.
-Puść mnie!
Szarpała się z chłopakiem, lecz na marne. Miał więcej siły od niej i przytrzymał ją.
-Granger, nie udawaj silnej.Każdy ma jakieś słabości.
Stwierdził poważnie i spróbował znów ją przytulić. Tym razem nie biła się, nie szarpała i nie krzyczała. Objął ją na tyle, że miała schronienie w jego ramionach. Słyszał jej płacz i zastanawiał się co on robi? Przecież nigdy taki nie był dla niej.Zawsze wyzywał i upokarzał, a tym razem wspierał ją. Lubił jak się denerwowała i krzyczała na niego, bo wtedy wywoływało to u Niego uśmiech,którego nie potrafił opisać.
-Ćsss...
Wyszeptał cicho tuż nad jej uchem, gładząc ręką włosy. Dziewczyna robiła się spokojniejsza, ale jeszcze szlochała i dygotała.
-Jak on mógł to powiedzieć?
Zapytała Go. Zacisnęła dłonie w pięści i leciutko stukała o klatkę piersiową Smoka. Do jej nozdrzy dotarł zapach perfum,które bardzo jej się spodobały. Przypominały jej bezpieczeństwo. Dwa razy już jej pomógł nie oczekując nic w zamian, robił to bezinteresownie i skutecznie.
-Nie wiem Granger, nie wiem.Jeszcze przeprosi na kolanach..Obiecuje.
-Widzę świetnie się bawicie.
Hermiona znów usłyszała głos Ron'a. Czuła jak mięśnie Smoka napinają się pod koszulką, a dłonie zaciskają w pięści. Usłyszała szept blondyna. "Na Salazara, go za moment zabije." I przyłożył dłonią do czoła nie puszczając Gryfonki.
-Weasley, już po wieczorynce, idź spać.
Malfoy powiedział spokojnym i irytującym tonem.
-Mnie olała, poleciała do tchórzofredki. Zabawne.
Rudzielec parsknął śmiechem, a Draco czuł że on przekroczył granicę i już chciał się wyrwać...
-Proszę...nie.
Hermiona chwyciła za skrawki koszuli Smoka i zacisnęła je.
-Nie zostawiaj mnie.
Wyłkała ze szlochem.
Blondyn odpuścił. Przycisnął dziewczynę mocniej do siebie.
-Dobrze,Granger, dobrze.
CZYTASZ? = KOMENTUJESZ♥
Superrrrr. Prosze , nie błagam weź jeszcze jeden jutro. PLISSSSS
OdpowiedzUsuńUzależniłam się. Wrzucaj dalej, bo świetne. Tylko interpunkcję by się przydało podrasować. Zresztą, i tak na razie jeden z najlepszych Dramione, jakie czytałam. Czekam na 18+ ������
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwoscia na kolejne rozdzialy!!! Prosz, blagam napisz cos jutro
OdpowiedzUsuńSuper rozdział
OdpowiedzUsuńSuper rozdział
OdpowiedzUsuńCzytam i komentuję :) GENIALNE! Krótko, bo lecę czytać dalej :D
OdpowiedzUsuńRosenatorka
Kocham ten blog<3<3<3<3<3<3<3<3:*
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia co do tego opowiadania.
OdpowiedzUsuńJest w nim dużo błędów, które rzucają się w oczy. Fabuła póki co jest taka sobie, wszystko dzieje się bardzo szybko, zachowanie niektórych bohaterów nie przypadło mi do gustu. To kolejne opowiadanie z serii "Draco przeprasza, Hermiona mu od razu wybacza, a Ron do egoistyczny dupek". Cóż, powiem szczerze, że nie za bardzo lubię taki schemat. Pomysł na opowiadanie nie jest jakoś szczególnie oryginalny (ale póki co nie wiem co się dzieje dalej, więc cieżko jest mi to ocenić). Zachowanie Hermiony jest trochę irytujące, jest kompletnie inna niż Hermiona, którą uwielbiam.
Mimo sporych wad, postaram się przeczytać całe opowiadanie. Fakt, że są to początkowe rozdziały na sześćdziesiąt pare, dlatego trochę usprawiedliwiam te rażące błędy.
Co jakiś czas postaram się zostawić jakiś komentarz, żeby napisać, czy nastąpił progres. Życzę powodzenia w dalszym pisaniu! :)
Olix
Zdaję sobie sprawę, że moja ocena jest ciut surowa, jednak po tak dużej ilości opowiadań Dramione jakie przeczytałam, zwracam uwagę na detale. Niektóre opowiadania są tak cudowne, że moje wymagania także idą w górę ;) gdybym jednak dopiero teraz zaczynała czytać takie opowiadanka to twoje na sto procent by mi się mega spodobało :)
UsuńOlix
Zwróciłam uwagę na to samo :( ale ja pasuje, nie czytam dalej. Przepraszam autorkę..
OdpowiedzUsuńTu mnie chybA nic nie wyraziło. Może te dialogi nadal nie są idealne, ale co tam 😉
OdpowiedzUsuń