poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Rozdział 6

Draco nie mógł znieść myśli, że Ron stoi za nimi i patrzy na nich.Przecież nic złego nie zrobili.Ale z jednej strony nie dziwił mu się. Kocha dziewczynę,która rzekomo lata do wroga?Owszem Malfoy stwierdził, że Granger dużo spoważniała, wyładniała i zrobiła się bardziej niegrzeczna.A te niegrzeczne kobiety najbardziej go pociągały. Ale do czego doprowadziło to, że cieszył się z towarzystwa Gryfonki.
-Może pójdziecie do siebie, a nie na korytarzu publicznie.
Znów zakpił Weasley.Blondyn znów zacisnął pięści, a Hermiona trzymała go za koszulę, by nie popełnił głupstwa.
-Odpierdol się wreszcie,co?!
Smok nie wytrzymał i krzyknął do stojącego niedaleko rudzielca. Gryfonkę przeszedł nieprzyjemny dreszcz.Wystraszyła się tej agresji w Jego głosie.
Nie mogła się niczego spodziewać.Ledwo go znała z tej dobrej strony, ale z tej agresywnej to już w ogóle. Wiedziała tylko,że on to potrafi być dopiero niebezpieczny. Chłód Jego oczu pozwalał jej zrozumieć wiele rzeczy. I nie było to jasne,dlaczego tak jest. Ale gdy  patrzyła w te szare cudne oczy widziała, szczerość, ból,zaufanie.To co czuł.
Wtedy Draco czuł, że dziewczyna z przepłakania zaliczywała powoli odlot. Jej powieki stawały się coraz cięższe i z trudem ogarniała całą sytuację.
-No chodź Granger, położysz się.
Uśmiechnął się Malfoy unosząc kąciki ust.Chwycił Hermionę jedną ręką w pasie, drugą pod nogami i zgrabnie podniósł ją tak, by było jemu jak i zarówno jej wygodnie. Jej lokowaną czuprynę ułożył sobie na klatce piersiowej i nie spoglądając na Weasley'a podążył na siódme piętro.Było mu na rękę, że opuścili ostatnie 2 lekcje, ale dla Dracon'a było bezpieczeństwo Hermiony najważniejsze, choć wiedział, że będą się potem musieli gorąco tłumaczyć.

***
Wpadając do dormitorium, Smok odniósł Hermionę do jej pokoju i położył ją delikatnie na łóżku. Okrył ciepło kołdrą i stojąc tak nad nią pogładził wierzchem dłoni jej włosy i przejechał lodowatą dłonią po ciepłym policzku.
"Jest taka piękna...", pomyślał. Po chwili przypomniał sobie słowa Pucey'a. "Stary nie zakochuj się, bo to najgorsze kurestwo..."
-Kurwa.Dlaczego nie słucham czasami tego idioty.
Powiedział cicho, by nie zbudzić Gryfonki. Odwrócił się już gotowy, by opuścić pomieszczenie,ale powstrzymał go chwyt za rękę.
-Draco...nie odchodź.
Wyszeptała cicho.
Spojrzał na nią spokojnie. Jej duże, czekoladowe oczy wyrażały, ból,smutek,żal..Nie było w nich żadnych iskierek szczęścia.
Chwycił za swoją różdżkę i wyczarował krzesło tuż obok jej łóżka. Przysiadł na nim i spojrzał po raz kolejny na Gryfonkę. Leżała i była taka bezbronna.
-Czym ty się martwisz,Granger?
W końcu zapytał. Hermiona myślała nad sensowną i trafną odpowiedzią.
-Uważałam go jak za brata...Przez te wszystkie lata.
-Oj,Granger..Ludzie których kochamy,ranią nas najbardziej. Wiem to z własnego doświadczenia.Spójrz na mnie i mojego ojca. Kochałem go i dalej to mój ojciec. Skrzywdził mnie.Uczył,że czystość krwi jest najważniejsza.Nie patrzył na to, że osoba taka jak ty, może być świetnym czarodziejem.Nie liczył się, co ktoś miał tutaj.
Malfoy dotknął klatki piersiowej gestem pokazując, że miał na myśli siebie.
-Nie tęsknisz za nim?
Chłopak spojrzał na nią.
-Teraz? Nie. Gdyby on był...Nie rozmawiałabyś teraz ze mną...Płakałabyś...krzycząc na Weasley'a.
Hermiona posłała mu blady uśmiech. Po raz kolejny miał rację. Bo wtedy Draco nie wstawiłby się za nią i nie pomógł jej już 2 raz.
-A już myślałem, że się nie uśmiechniesz.
Stwierdził Malfoy również unosząc swoje kąciki ust.
-Nie będzie mi do śmiechu jak przyjdzie bal...Ronald mnie nie zaprosi po tym, a ja zostanę sama.
Znów posmutniała. Smok chwycił leciutko za jej podbródek i go podniósł.
-Nie mów tak,Granger. Jeszcze będziesz szczęśliwa. Zaprosi Cię ktoś. Ja to wiem.Czuję to.
Gryfonka znów się zaśmiała.
-Dziękuję Ci...Za to, że jesteś tutaj...Teraz.
Powiedziała cicho, aby tylko on to usłyszał.
-Oj Granger,nie masz za co. A teraz mykaj spać, musisz odpocząć.
Ponaglił ją do spania.
-Ale zostaniesz?
Znów go zapytała.
-Tak,zostanę, obiecuję.
Powiedział i pocałował Gryfonkę w czoło niczym kochający ojciec. Ten gest zaskoczył Hermionę, ale nic nie powiedziała tylko ułożyła się do snu i przymknęła oczy,
Draco po raz kolejny wyciągnął różdżkę. Nagle w pokoju pojawił się niewielkich rozmiarów fortepian z Jego pokoju.
Zasiadł przy nim i koniuszkami palców zaczął wybijać piękny rytm <KLIK>
Ta melodia pochłonęła Go do końca.
Zaraz wkrótce jednak przestał grać. Czuł się zmęczony. Wiedział, że musiał się położyć,ale obiecał Hermionie,że zostanie.
Wyciągnął różdżkę i odesłał fortepian z powrotem, a krzesło zamienił w fotel,który postawił w kącie pokoju, wyczarował koc i usadowił się w fotelu. Nakrył się, a jego głowa przylgnęła do oparcia.
Zasnął.


***
Pierwsze promiennie słońca wdarły się do pokoju Gryfonki, budząc ją przy tym. Nie czuła już żadnego zmęczenia, ale słowa Ron'a utkwiły jej w pamięci. Postanowiła zjeść normalnie i szybko śniadanie, by nie dać mu satysfakcji.
Podniosła się z łóżka i wtedy na fotelu dostrzegła blond czuprynę Malfoy'a.
Podeszła z czystą gracją, do Niego. I ręką dotknęła ramienia.
-Draco, wstawaj.
Potrząsnęła nim lekko, a blondyn przetarł oczy. Napotkał jej troskliwy wzrok.
-Nie musiałeś spać tutaj na fotelu..Przepraszam.
Spuściła głowę.
-Obiecałem, że zostanę. Dotrzymałem słowa.
Powiedział i wstał z fotela, wyciągając różdżkę, odsyłając rzeczy.
-Jeszcze raz Ci dziękuję.
Szepnęła. I chwyciła pierwsze lepsze ubrania i poleciała do łazienki. Draco opuścił jej pokój z zamiarem udania się do własnego. Jednak jego plany popsuła Pansy,która wleciała do dormitorium.
-Co ty tutaj robisz?
Zdziwił się obecnością ślizgonki.
-A ty?
-No ja tutaj mieszkam.
-W pokoju Hermiony?
Panna Parkinson uniosła znacząco jedną brew i spojrzała na blondyna pytająco. Draco machnął ręką i poszedł do siebie, a Pansy nie mogła powstrzymać śmiechu.Czuła,że Hermiona ma sporo do powiedzenia.

***
Hermiona już zgarnięta wyszła z łazienki, a tam stał Malfoy w negliżu. Bez koszulki i w samych krótkich,jeansowych spodenkach. "O cholera,jakie ciało." powiedziała sobie w myślach Gryfonka i po chwili skarciła się za tą myśl
-No nareszcie, Granger.
Mruknął i wparował do łazienki.
-Ubierz się, a nie paradujesz półnago! Nie mieszkasz sam!
Krzyknęła do zamkniętych już drzwi.
A chłopak uśmiechał się za drzwiami. Widział jej wzrok. Widział to coś w jej oczach. Po prostu.
Hermiona podreptała do siebie. Na łóżku siedziała Pansy.
-Co robisz w moim pokoju Pan?
Zapytała zaskoczona.
-Powinnam Cię raczej zapytać o obecność Malfoy'a w TWOIM pokoju.. - zaczęła i poruszyła brwiami.
-Parkinson!
Gryfonka poczerwieniała na twarzy.
-Nic nie było!
Krzyczała, a Pansy przytakiwała.
-Jasne.
-Na Godryka, ja ją zaraz trzasnę czymś ciężkim.
Hermiona dotknęła ręką czoła z politowaniem.
-Chodź na śniadanie, po drodze ci coś opowiem.

***
Idąc do Wielkiej Sali Gryfonka opowiedziała Pansy całą sytuację z Ron'em i zachowanie Malfoy'a.
-To do Smoka niepodobne. W domu Węża to było zło wcielone.
Zaśmiała się, a Miona przytaknęła.
-No jak na to wpadłaś. A teraz on jest potulny jak baranek. Wypisz i wymaluj.
Obie wybuchnęły niepohamowanym śmiechem.
-Baranek, mówisz?
Usłyszały głos Dracon'a za sobą. Hermiona momentalnie pobladła. "Cholera,znowu.Skąd on się tu wziął?!"
-E przesłyszało ci się.
Bąknęła Hermiona gotowa uciekać. Jednak Malfoy złapał ją za nadgarstek. A Pansy patrzyła na sytuację zaciekawiona.
-Oj Granger,Granger. Co z tobą teraz zrobić? Znów zrobić widowisko, a może coś lepszego.
Myślał intensywnie,a Gryfonka nie wiedziała co robić.
-Dobra,dobra co chcesz w zamian być nie odwalał znowu szopki?!
Powiedziała w akcie desperacji, a w szarych oczach Smoka zabłysł niebezpieczny błysk.
-Przyjdziesz na mecz Quidditch'a i siądziesz z nią u nas.U Ślizgonów.
-No ty sobie żartujesz! Oszalałeś!
Krzyczała.
-W takim razie...
Urwał Draco i zbliżył się blisko, gotowy ją podnieść. Dziewczyna znała Jego zamiar.
-Dobra,dobra. Wygrałeś!
Oburzyła się i tupnęła nogą i z impetem pognała do sali siadając przy Gryfonach.
-Na Salazara, wykończysz ją. Jak ty to zrobiłeś, że się zgodziła?
Zaśmiała się Pansy.
-Urok osobisty. Parkinson.
Odpowiedział Draco unosząc kąciki ust.
"Zapowiada się ciekawy mecz...' pomyślał.

CZYTASZ?-KOMENTUJESZ♥

11 komentarzy:

  1. Świetne! Pisz dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Są wspaniale!!! Nie moge sie doczekac na kolejny rozdzial!!! Mam nadzieje, ze bedzie jeszcze duzo rozdzialow

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialne! Czekam na kolejny ☺

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! Czekam na kolejne rozdziały!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jedno zdanie w tym rozdziale jest bez sensu:
    'Uśmiechnął się Malfoy unosząc kąciki ust' <--- A jak inaczej da się uśmiechnąć niż tak??

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko juz sie nie moge doczekac tego meczu.
    http://dramione-pojednejstronie.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  7. No super, tylko jak dla mnie trochę za szybko to się dzieje. Jednak widzę że jest ponad 50 rozdziałów i wybaczam ;D lecę czytać nn
    xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Kilka powtórzeń. Ale w 1miejscu tylko ;)
    Myślałam że ja pocałuj... Ale to za wcześnie xD

    OdpowiedzUsuń