wtorek, 1 września 2015

Rozdział 7

Pansy wyprzedziła Dracon'a i zasiadła koło jakiejś ślizgonki.Draco idąc do Pucey'a i Zabini'ego obserwował Hermionę z daleka. Widział jak jest zaniepokojona, a Weasey'ówna nie daje jej spokoju a Potter próbuje załagodzić sytuację.
Rudzielca nie zauważył na śniadaniu i ucieszył się. Był niemal pewny, że Granger zje w spokoju śniadanie bez Jego kąśliwych komentarzy.
-Ej,Malfoy co zaimponowała ci panna mądrala?
Zabini wyszczerzył zęby i uśmiechnął się. Adrian poparł kumpla, a blondyn posłał im wściekłe spojrzenie.
-Spieprzaj Zabini, bo odkleję ci ten uśmieszek z twarzy.
Odgryzł się, po czym jednak zaśmiał się pod nosem.
-No to jak się z nią mieszka? Świetna jest?
Blaise nie odpuszczał.
-Kurwa Zabini, bo ci pierdolnę,aż się w ten stół wgryziesz! Mam szacunek do dziewczyn!
Wybuchł Draco. Wtedy wszyscy popatrzyli na trójkę ślizgonów, a w szczególności na Diabła,który siedział jak zaklęty z głową spuszczoną w dół.
-No i to byłoby na tyle.
Podsumował Adrian.Draco zaczął skubać tosty,które akurat były na stole.
Cały czas siedziała mu w głowie Granger. To jak jest najpierw miła, potem rośnie z niej taka diablica.
Zawsze pociągały go niegrzeczne kobiety, a ona biła je na głowę. Opanowana,inteligentna...zdecydowana, ale czasami nie wiedząca co robić. To było coś. Coś nowego. Zawsze jak spotykał się z dziewczyną na przykład taką Astorią Greengrass, która okazała się złem wcielonym, Draco stwierdził, że ma się z Jego życia poważnie wynosić. Nie był w stanie wybaczyć zdrady, nawet będąc pod wpływem alkoholu. Nienawidził tego. Bo albo się kogoś kochało albo nie. Po co się wiązać i robić nadzieje komuś, jak się wiedziało,że to tylko zbędna aluzja.
-Ziemia do Smoka!
Zabini pomachał ręką przed Malfoy'em,a ten wrócił na ziemię.
-Zabieraj mi łapy sprzed nosa.
Powiedział blondyn i odsunął się lekko, wstając.
-Gdzie idziesz?
Zapytał go Pucey.
-Przejść się.Mam jeszcze czas do lekcji.
Kumple popatrzyli na Niego zaskoczeni. Nigdy często się nie przechadzał się sam, po szkole. Zawsze oni byli jego oparciem i wsparciem.Teraz jednak olał to i poszedł.

***
Hermiona grzebała się w talerzu nie wiedząc co zrobić. Nie miała ochoty nic jeść. Mimo że od wczorajszego lunchu nie zjadła nic. Mdliło ją teraz na jedzenie. Cały czas miała przed oczami Dracon'a. Zastanawiało ją czemu jej tak pomagał? Robił to bo chciał, czy miał to być zakład? W głowie miała mnóstwo myśli, które narastały co raz.
-Miona! Ej! Na pewno wiesz co robisz?
Ginny spojrzała na nią i znacząco pokazała na Malfoy'a wychodzącego z Wielkiej Sali.
-A co mam wiedzieć? Ginny ja chcąc nie chcąc, mieszkam z nim, więc choćbym chciała go zabić, to nie mogę. Przeprosił mnie, wyjaśniliśmy parę kwestii i tyle. Ale,że Ron tego nie akceptuje to nie moja wina, że jest chorobliwie zazdrosny.
-Hermi przecież wiesz jaki on jest. On Cię kocha.
"Na Godryka zaczyna się...", pomyślała Gryfonka i spojrzała błagalnym wzrokiem na Harry'ego, by ten z kolei przetłumaczył coś swojej dziewczynie.
-Skarbie, Hermiona jest prawie dorosła. Po za tym wiemy, że Ron to twój brat i się o niego martwisz, ale nie możesz zmusić Hermiony, by kochała kogoś na siłę.
Dziewczyna spojrzała ze zrozumieniem "W końcu!" krzyknęła w duszy Miona.
-Przepraszam Hermi, Harry ma rację. Martwię się i tyle. Jestem pomiędzy bratem, a przyjaciółką.
-Nie ma sprawy, ale jak masz aż takie wątpliwości pogadam z tą fretką spotkamy się we załóżmy trójkę, pogadamy i zobaczycie, że mogę być na tyle  bezpieczna, że nie rzuci się na mnie ani nic z tych rzeczy.Trochę zaufania.
-Niezły pomysł.
Stwierdził Harry.
-Zgodzę się na to, ale nie dziś, muszę to przemyśleć i w ogóle.
Machnęła ręka Ruda. Potter i Miona przytaknęli.
-Zresztą to i tak dziś nie wypali. Mam z nim patrol. Czyli jakieś godzina,dwie wyjęte z życia.
Hermiona powiedziała z męczarnią.
-Aż tak?
Potter spojrzał na przyjaciółkę zaskoczony.
-To znaczy wiesz Harry,czasami jest taki obojętny, a czasami taki normalny, że nic nie zarzucisz. Ale potrafi być irytujący no i przekonujący...
-Na przykład?
Ciągnął dalej temat.
-Na przykład taki, że muszę na następnym meczu siąść u Śligonów z Pansy, bo inaczej zrobi widowisko, a po nim wszystkiego można się spodziewać. On jest niemożliwy!
Stwierdziła naciskając na ostatnie zdanie.

***
Draco przechadzał się po korytarzu. Zostało mu niewiele czasu, więc zawrócił będąc na drugim piętrze. Mieli pierwszą lekcję z profesorem Lupinem. Lubił obronę przed czarną magią, choć dobrze ją znał. Zaklęcia, przeciw zaklęcia. Ojciec wszystkiego go nauczył  wbrew jego woli.
Uśmiechnął się na myśl, że znowu siedzi z Granger. Lubił jej obecność, choć nie było dla niego całkiem jasne, dlaczego.
Intrygowała go.
Po raz pierwszy dziewczyna odmawia mu tyle rzeczy jakiej jej proponował, a ona po prostu waliła prosto z mostu, że nie albo że ma się leczyć.
Lubił jej złość, jak marszczy nos, gdy się wścieka. Gdy dotarł na czas pod salę, Hermiona już tam stała z nosem w książce. Zupełnie nie ogarniała się w sytuacji, gdy ten nagle zabrał jej książkę sprzed nosa.
-Odpuść trochę.
-Oddawaj mi tą książkę!
Krzyknęła i podeszła do niego na niebezpieczną odległość. Diabeł z Pucey'em i Pansy obserwowali całą sytuację, gdy Gryfonka stawała na palcach przed Malfoy'em próbując odzyskać swoją książkę. Niestety na próżno. Wkurzona tupnęła nogą.
-Bo nie pojawię się na meczu!
Warknęła patrząc na niego spod byka. Draco jednak uśmiechnął się łobuzersko.
-Czyżby? Nie zapominaj, że mogę zrobić tak..
Urwał i przybliżył się do niej na tyle, że ich twarze dzieliło raptem kilka centymetrów. Do jej nozdrzy znów dotarła woń jego perfum, które uwielbiała, a na szyi poczuła jego oddech. Wstrzymała się przed wszystkim.Co miała zrobić. Ucieczka odpadała, bo to uraziłoby jej honor i dumę, a pozwalanie na wszystko wskazałoby na to, że jest uległa dla Niego.
Nagle nachylił się nad nią, ustami muskając jej policzek. Wtedy ją wmurowało.
-Nie rób tak! Zabraniam Ci!
-Zakazy są po to, żeby je łamać.
Uśmiechnął się do niej szelmowsko.
-Więc jednak będziesz na meczu, czy mam zrobić coś bardziej epickiego?
Zapytał unosząc znacząco jedną brew. Gryfonka wychodziła z siebie, Draco w duchu śmiał się z tej jej gracji kiedy się złościła. Wtedy nie panowała nad sobą, a była taka nerwowa, że czasami z charakteru przypominała mu Ślizgonkę z krwi i kości, ale pozory mylą.
-A wal się Malfoy!
-Z Dracon'a znowu na nazwisko...Ciekawe.
Mruknął i puścił jej oczko. Dziewczyna odwróciła się na pięcie i wparowała do klasy. Była pewna, że odda jej książkę, jak się obrazi i nie będzie się do Niego odzywać. Taka sztuczka w jej wypadku zawsze działała.
-Oho widzę, że pociąga cię to.
Stwierdził Adrian, a blondyn posłał mu mordercze spojrzenie.
-Z czysto krwistych do szlam? Nieźle Malfoy. - usłyszał głos Bletchey'a. Draco zacisnął dłonie w pięści.
Blaise stanął za przyjacielem z całej siły trzymając go, by nie zrobił czegoś.
-Idź po Granger.
Powiedział Diabeł do stojącego Adriana, który zaraz znikł w sali.

***
-Granger, chodź szybko!
Gryfonka spojrzała na Pucey'a jak na kompletnego idiotę. Czego on niej oczekiwał. Do lekcji zostało raptem dziesięć minut, a oni zawracali jej głowę.
-Czego chcesz?!
Warknęła zdenerwowana.
-Malfoy z Bletchey'em rzucają się sobie do gardeł, spróbuj powstrzymać Smoka, bo za moment on go zabije, a nikt nie chce trupów!
Wytłumaczył szybko, a Hermiona niechętnie wstała.
-Boże Dzieci!
Stwierdziła i wyszła z klasy. Wtedy przekonała się, że Pucey nie kłamał. Draco stał i szarpał się z Zabinim, który go trzymał z całej siły, a on miotał się jak lew w klatce,któremu zabrano jedzenie sprzed nosa.
Gryfonka podeszła do blondyna i stanęła przed nim.
-Co ty odpieprzasz?!
Zapytała go z krzykiem lecz nie spojrzał na nią tylko spojrzeniem zabójcy obserwował Miles'a,którego trzymał Flint.
-Nikt nie będzie obrażał dziewczyn w mojej obecności,a zwłaszcza tych,które ja szanuję!
Warknął Malfoy, a ona przeraziła się. Nie widziała jeszcze takiej agresji w jego głosie, w jego wzroku. Przypominał Upadłego Anioła,który wrócił, by dokonać zemsty na wrogu.
-Kogo on obraził, że się tak miota?
Zapytała Hermiona Blaise'a.
-Ciebie.
Usłyszała głos Pucey'a,który wyprzedził Diabła przed odpowiedzią. Wtedy i Hermionę poniosło.
-Ty wredny, mały..gadzie!
Krzyknęła i podeszła do niego, wyciągając różdżkę. Machała mu nią przed nosem z myślą co mu zrobić. Jednak odwróciła się i wtedy usłyszała jego perfidny śmiech. Zacisnęła dłoń w pięść i z impetem odwróciła się celując dla Bletchey'a w nos. Ślizgon odsunął się do  tyłu.
-Złamałaś mi nos!
-Ciesz się, że nie coś innego.
Spojrzała na Niego groźnie. Miles pobladł. A Draco dalej się miotał.
-Puść mnie kretynie, zrobię z niego wycieraczkę pod drzwi!
-Ej ej,Draco. Spokojnie, tak? Widzisz mnie? Proszę, uspokój się...
Szepnęła mu do ucha, gdy stanęła przed nim. Jego szaro-błękitne oczy przybrały barwę stali z zimnem lodowatego Oceanu Atlantyckiego. Wyrwał się z rąk kumpla i bezzwłocznie poszedł do sali.
-Co jest z nim grane?
Zapytała samą siebie głośno.Chłopcy popatrzyli na nią i wzruszyli ramionami.Kątem oka dostrzegła Weasley'a i Potter'a. Przyjaciele patrzyli na nią zaskoczeni. Harry z nutą współczucia i zrozumienia w oczach, a oczy Ron'a ciskały piorunami.
Gryfonka odwróciła się i podążyła do sali za resztą uczniów, gdy zobaczyli z daleka zbliżającego się nauczyciela.
Siadła obok Malfoy'a. Wzrok miał wlepiony w ścianę i nic go nie obchodziło. Dziewczyna nie wiedziała o co mu chodzi, ale postanowiła nie zaczynać pierwsza rozmowy i dać mu chwilę ochłonąć.
Profesor Lupin wpadł do klasy od razu przechodząc do rzeczy.
-Dzisiaj kochani powtórzymy Patronusa. Powtórzcie za mną zaklęcie. EXPECTO PATRONUM.
Powiedział gładko i wyraźnie. Uczniowie powtórzyli za nim z wyjątkiem Harry'ego, Rona, Neville'a i jej. Oni mieli tą lekcję dawno opanowaną.Harry nauczył ją i Rona na trzecim roku, gdy ratowali Syriusza. Reszta naumiała się dopiero, gdy ćwiczyli Gwardię Dumbledor'a.
Czytała książkę z następnego tematu, gdy nagle pojawił się przed nią kawałek pergaminu napisanym ładnym i czytelnym pismem.

Granger, wiem...zachowałem może się głupio, ale nie cierpię gdy ktoś obraża dziewczyny,zwłaszcza Ciebie. 
                                    Draco
 Chwyciła za pióro i odpisała mu.
Nie gniewam się. Rozumiem twoją złość. Proszę tylko następnym razem nie wdawaj się z idiotami w bójki. 

Spojrzała na Dracon'a i zobaczyła jak się uśmiechnął.
-Czyli jest okej?
Powiedział.
-Okej.
Uśmiechnęła się Miona.
-Dzisiaj mamy patrol.
-Błagam nie zacznij mi tylko działać na nerwy.
-Ja? Ja? Granger, grabisz sobie. Jedynie możesz podziwiać mój urok osobisty.
-Ta i twoją nieuprzejmość na codzień.
Zaśmiała się cicho, a blondyn udawał naburmuszonego, co nie bardzo mu wyszło, bo zaraz się uśmiechnął.
-Panno Granger! Proszę pokazać swojego Patronusa, skoro nie uważa na lekcji.
Profesor Lupin spojrzał na nią z rozbawieniem w oczach. Wiedział, że to potrafi, ale musiał pokazać innym uczniom, że nie mogą lekceważyć zajęć. Hermiona wstała wyciągając różdżkę.
-Expecto Patronum!
Z końca różdżki wystrzelił biały płomień, a z Niego wyłoniła się...Lwica...
W klasie pojawiły się szmery i ciche głosy. Przecież jej Patronusem była wydra,a nagle lwica?
-Bardzo dobrze.
Zaklaskał Lupin patrząc na biegającą lwicę pomiędzy ławkami. Hermiona popatrzyła bardzo zaskoczona na Potter'a,a on na nią. Oboje nie wiedzieli o co w tym wszystkim chodzi.
Jej Patronus zgasł, a Hermiona siadła w ławce kompletnie oniemiała.
-Co jest, Granger?
Zapytał ją Smok.
-Moim Patronusem była wydra, a tu nagle lwica.
-Fascynujące.
Powiedział Malfoy i zaczął intensywnie myśleć.
-Nad czy myślisz?
-Kiedyś czytałem o Patronusie i przeczytałem,że Patronus zmienia się kiedy zmieniasz się Ty.Twoje podglądy i zachowanie.
Hermiona zaczęła się nad tym również zastanawiać lecz wkrótce koniec lekcji nastąpił bardzo szybko.
-Chodź się przejść.
Zachęcił ją Draco. Zgodziła się. Cieszyła się, że w końcu podokucza Dracon'owi. Lubiła to jak się wkurzał, bo to doprowadzało ją czasami do napaści śmiechu.



CZYTASZ=KOMENTUJESZ♥


7 komentarzy:

  1. Najlepszy <3 o mój Boże zakochałam się *.* !!!!! Pisz dalej, czekam <3!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest genialny!!! Dla mnie jeden z najlepszych. Pisz dalej!
    I błagam wstaw coś jutro!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Popieram... koniecznie musisz coś jutro wstawić :D

    OdpowiedzUsuń
  4. -"Mdliło ją tera na jedzenie." - Chyba zgubiłaś literkę.

    "Ojciec wszystkiego go nauczył mimo wbrew jego woli." - To w końcu "mimo" czy "wbrew"? Jeden wyraz przydałoby się usunąć.

    "Gryfonka o mało co nie wychodząc z siebie." - Myślę, że bardziej chodziło Ci o "(…) o mało co nie wyszła z siebie."

    Uwielbiam takiego Draco! Przedstawiasz bardzo życiowe dialogi. Niektórzy twórcy mają to do siebie, że wypowiedzi bohaterów tworzą niebywale sztuczne. To duży plus dla Ciebie. I ta sytuacja z lwem - ciekawy pomysł.

    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie, na strefa-babilon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. och nie zauważyłam podczas szybkiego pisania, poprawiam,dzięki <3 ;*

      Usuń
  5. Świetnee <3 Zakochałam się <33 Dziewczyno! Masz talent ^^ Przeczytałam wszystkie rozdziały! Czekam na więcej <333
    Draco jest tu taki świetny <33
    /Z

    OdpowiedzUsuń