Hermiona długo dochodziła do siebie, po wydarzeniach w bibliotece. W jej głowie kłębiło się wiele myśli. Czy to ona była zaginioną córką samego Voldermota? Czy może był to też zwykły przypadek?
Na jej pytania było mało odpowiedzi.
Przewertowała z dziesięć ksiąg i w każdej było to samo.
Te cholerne dwa pieprzyki w linii prostej.
A gdy Draco próbował ją pocieszyć, za każdym razem odmawiała pomocy i nie chciała rozmawiać na ten temat.
Następnego dnia Hermiona wstała wcześniej przed Malfoy'em i siedziała w salonie pogrążając się w książce.
Gdy dochodziła ósma, Draco pojawił się już gotowy. Siedział na fotelu w czarnych spodniach i błękitnej koszuli podkreślających barwę jego oczu.
-Idziesz na śniadanie?
Zapytał jej blondyn, a dziewczyna pokiwała głową.
-Tak,tak tylko skończę ten rozdział.
Przewróciła kartkę na drugą stronę,wzrokiem śledząc tekst.
-Co ty tam czytasz,Granger?
Smok wstał usilnie próbując zabrać jej książkę, ale Gryfonka nie pozwoliła na to, by on odebrał jej wciągającą lekturę.
-Gwiazd naszych wina.
Odpowiedziała, a on tylko spojrzał na nią pytająco.
-To mugolska książka, więc nie nie zrozumiesz stąd nic,co wiąże się ze słowem "Uczucia".
Pokazała mu wygląd książki i wróciła do czytania.
-Hermiono?
-Co?
Odpowiedziała już nieco poirytowana, gdy ten zadawał kolejne pytania nie pozwalając jej się skupić.
-Opowiedz mi o czym ona jest. Proszę.
Zrobił minę zbitego szczeniaka, błagalnym wzrokiem, a Gryfonka osłupiała. Ślizgon bardzo rzadko o coś prosił i zazwyczaj dotyczyło to poważnych spraw, a nie tak błahych jak ta by opowiedzieć w skrócie fabułę książki.
-W porządku. Opowiada o dwójce ludzi,którzy są chorzy i każdego dnia żyją tak jakby ten dzień miał być ostatnim. Poznają się na grupie,gdzie rozmawiano o ich genetycznych i przewlekłych chorobach typu raka płuc itp. Spędzają ze sobą czas coraz częściej i przyjaźnią się, a potem zakochują w sobie.
Odetchnęła głęboko i spojrzała na blondyna,który analizował te słowa.
-Pożyczysz mi ją, jak skończysz?
Zapytał wyraźnie przekonany co do swoich słów.
-Nie ma problemu. A teraz chodź.
Wstała odkładając książkę na stoliku. Draco podążył za nią gotowy do wyjścia. I w miłej atmosferze zeszli do Wielkiej Sali na śniadanie.
Pożegnali się tuż przed wejściem i każde udało się do swojego stołu.
Czekała jednak tam na Gryfonkę nieprzyjemna rozmowa.
-Co Ślizgon zabawił się i poszedł?
Odburknął Ron.
-Na Godryka, dajcie mi siłę...Ron czy ty musisz wszędzie widzieć jakieś insynuacje? To, że zakopałam z nim topór wojenny nie znaczy,że z nim jestem! Ale ty chyba tego nie rozumiesz!
Krzyknęła Miona, a Ginny i Harry popatrzyli zdezorientowani, nie wiedząc kogo stronę trzymać.
-Ron ma rację, że nie wolno ufać Malfoy'owi, ale widać, że się z nim dobrze czujesz. Jeśli uważasz, że to słuszne, zaakceptuję to.
Oznajmił Harry idealnie dobierając słowa do zaistniałej sytuacji.
-Dziękuję,Harry...że rozumiesz.
Potter przytaknął, a Ruda nie odezwała się ani słowem, to dało znak Hermionie, że nie chce się kłócić i wybierać między przyjaciółką,a bratem i Gryfonka doskonale to rozumiała nie mając jej nic za złe.
Zjadła szybko nie zwracając uwagi n naburmuszonego Ron'a.
-Hermiono...wiem,że może jestem niemiły i tak dalej, ale może zechciałabyś pójść ze mną na bal?
Zapytał Weasley, a reszta popatrzyła na nią z niepokojem.
-Dzięki Ron,ale już mnie ktoś zaprosił...
Skłamała. Nie miała najmniejszej ochoty z nim iść. Skończyła by jak Parvati z siostrą, że nie miał chęci tańczyć i one siedziały tylko znudzone, gdyż Weasley prosił dziewczyny na bal tylko dlatego, żeby nie iść sam.
-Idziesz z tym Ślizgonem!Przecież to perfidny kłamca!
Krzyknął czerwony ze złości.
Wtedy Gryfonkę drgnęło.
-Nie waż się go obrażać! On pomógł mi ostatnio więcej niż ty!
-Latasz za nim jak dziwka! Bo wiesz jaki on jest, ale co tam dla Hermiony Granger,zeszmacić się trzeba!
Warknął. W oczach Hermiony pojawiły się łzy. Zranił ją.
-Jak śmiesz! Myślałam, że rozumiesz moje wybory...Jesteś gorszy niż sam Malfoy!
Wstała od stołu. Nagle zjawił się przy niej Smok i objął ją ramieniem.
-Oh Wieprzlej. Myślałem,że masz jakiś szacunek do kobiet. Przeliczyłem się.
Syknął, a jego oczy przybrały barwę lodowatego morza. Hermiona z trudem powstrzymywała głośny szloch.
-Stajesz w obronie szlamy?
Odpyskował mu Rudy, a wtedy Hermiona chwyciła pucharek z wodą i chlusnęła nim na Weasley'a.Chłopak poczerwieniał.
-Pożałujesz!
Wyciągnął różdżkę w momencie, gdy Miona odwróciła się.
-Co ty robisz kretynie?! Strzelasz w plecy, gdy nie widzi? Aż tak nisko upadłeś?
Syknął Malfoy w stronę chłopaka i obejmując Gryfonkę wyprowadził ją z Wielkiej Sali.
***
Draco poszedł z Hermioną na błonia. Była dosyć ładna pogoda,więc poszli nad jezioro, by popływać. Stwierdzili, że McGonagall nie zrobi problemu jak sobie powagarują. Każde z nich wiedziało, że jeśli są dobrymi uczniami to mieli naprawdę powód, by opuścić raz na kiedy szkołę.
Poszli na jeziorko i stanęli na pomoście.
-Masz strój?
Zapytał Draco. Gryfonka przytaknęła, wyciągając różdżkę. No tak jak mógł zapomnieć o czarach.
W ciągu chwili Hermiona zmieniła swoje przebranie na dwuczęściowy miętowy strój, a blondyn stał jak zahipnotyzowany i patrzył na nią. Dopiero teraz zobaczył jakie ona ma cudne ciało. Szybko otrząsnął się z fantazji i machnął różdżką. Zamiast spodni miał typowe bokserki do pływania, a koszulkę ściągnął prze głowę, napinając mięśnie. A Hermiona spoglądała z małym rumieńcem na umięśniony tors blondyna.
Wkrótce powoli zaczęła wchodzić do wody, która okazała się nawet ciepła jak na początek września.
Gdy tylko była zamoczona, nagle do wody wskoczył Smok i pociągnął za nogę Gryfonkę. Dziewczyna pisnęła i zniknęła pod wodą.
Wypłynęła na powierzchnię wypluwając resztki wody
-Ty przebrzydła fretko!
Krzyknęła i ochlapała Dracon'a wodą, a on nie pozostał jej dłużny.
Chlapali się tak przez dobry czas, a potem Smok zanurkował, a Hermiona cofała się nie wiedząc, co teraz wymyślił blondyn.
Po nim mogła spodziewać się wszystkiego.
Nagle wynurzył się centralnie przed nią, kompletnie zaskakując ją. Gryfonka zaśmiała się cicho,przytulając się do blondyna. Objął ją czule i złożył delikatny pocałunek na czole. Hermiona uśmiechnęła się zalotnie i pocałowała namiętnie Dracon'a, co kompletnie go zbiło z tropu. Nie spodziewał się, że jest taka odważna.
-Oh, Granger, co ty ze mną robisz?
Jęknął Malfoy i oddał jej pocałunek,po czym przytulił ją do siebie i razem wypłynęli na brzeg.
-A tak w ogóle Granger, chciałem Cię o coś prosić.
Zaczął niepewnie Malfoy, gdy strzepał z włosów resztki wody.
-O co?
Gryfonka związała mokre włosy i wycisnęła z nich wszystko co się dało.
-No bo w sobotę jest bal, a ja chciałbym Cię zaprosić jako osobę towarzyszącą....zgodziłabyś się?
Zapytał i spojrzał jej prosto w oczy.
-Zgadzam się.
Odpowiedziała z uśmiechem i rzuciła się dla blondyna na szyję.
-Ale bez przesadzania ze strojem, bo zobaczysz!
Wymruczał jej do ucha, a ona uniosła znacząco jedną brew.
-Zazdrosny?
-No co ty.
Uśmiechnął się. Przebrali się i wrócili do szkoły na obiad.
Gryfonka pożegnała się tymczasowo ze Smokiem,który musiał załatwić jakąś sprawę i zaczęła szukać Parkinson.
Na szczęście znalazła ją kiedy zmierzała do Wielkiej Sali.
-E, Pansy!
Krzyknęła i pomachała do przyjaciółki, a po chwili wylądowały sobie w objęciach.
-Opowiadaj jak tam Smok!
-Zaraz, mam do Ciebie coś ważniejszego. Wiesz kto mógłby mi sprawić kolczyk w pępku itp.?
Zaczęła Hermiona, a Pansy spojrzała na nią.
-O takie "o"?
Wystawiła język ukazując w nim niewielki kolczyk. Gryfonka skinęła głową.
-No to musimy się wybrać do Londynu.
Stwierdziła, a u Hermiony pojawił się błysk w oku.
-Dzisiaj? Po obiedzie ci pasuje? Muszę znaleźć jeszcze sukienkę na bal.
-Kto Cię zaprosił?
Zatrzepotała Pansy.
-Zadajesz głupie pytanie!
Syknęła Hermiona, a Parkinson zrozumiała.
-Ty i Smok na balu?! Ale odjazd, będzie ciekawie, bo Tracey czekała aż on ją zaprosi.
Dziewczyny wybuchnęły śmiechem i udały się na Wielką Salę, by zjeść obiad.
Dobry humor ich nie opuszczał.
Na jej pytania było mało odpowiedzi.
Przewertowała z dziesięć ksiąg i w każdej było to samo.
Te cholerne dwa pieprzyki w linii prostej.
A gdy Draco próbował ją pocieszyć, za każdym razem odmawiała pomocy i nie chciała rozmawiać na ten temat.
Następnego dnia Hermiona wstała wcześniej przed Malfoy'em i siedziała w salonie pogrążając się w książce.
Gdy dochodziła ósma, Draco pojawił się już gotowy. Siedział na fotelu w czarnych spodniach i błękitnej koszuli podkreślających barwę jego oczu.
-Idziesz na śniadanie?
Zapytał jej blondyn, a dziewczyna pokiwała głową.
-Tak,tak tylko skończę ten rozdział.
Przewróciła kartkę na drugą stronę,wzrokiem śledząc tekst.
-Co ty tam czytasz,Granger?
Smok wstał usilnie próbując zabrać jej książkę, ale Gryfonka nie pozwoliła na to, by on odebrał jej wciągającą lekturę.
-Gwiazd naszych wina.
Odpowiedziała, a on tylko spojrzał na nią pytająco.
-To mugolska książka, więc nie nie zrozumiesz stąd nic,co wiąże się ze słowem "Uczucia".
Pokazała mu wygląd książki i wróciła do czytania.
-Hermiono?
-Co?
Odpowiedziała już nieco poirytowana, gdy ten zadawał kolejne pytania nie pozwalając jej się skupić.
-Opowiedz mi o czym ona jest. Proszę.
Zrobił minę zbitego szczeniaka, błagalnym wzrokiem, a Gryfonka osłupiała. Ślizgon bardzo rzadko o coś prosił i zazwyczaj dotyczyło to poważnych spraw, a nie tak błahych jak ta by opowiedzieć w skrócie fabułę książki.
-W porządku. Opowiada o dwójce ludzi,którzy są chorzy i każdego dnia żyją tak jakby ten dzień miał być ostatnim. Poznają się na grupie,gdzie rozmawiano o ich genetycznych i przewlekłych chorobach typu raka płuc itp. Spędzają ze sobą czas coraz częściej i przyjaźnią się, a potem zakochują w sobie.
Odetchnęła głęboko i spojrzała na blondyna,który analizował te słowa.
-Pożyczysz mi ją, jak skończysz?
Zapytał wyraźnie przekonany co do swoich słów.
-Nie ma problemu. A teraz chodź.
Wstała odkładając książkę na stoliku. Draco podążył za nią gotowy do wyjścia. I w miłej atmosferze zeszli do Wielkiej Sali na śniadanie.
Pożegnali się tuż przed wejściem i każde udało się do swojego stołu.
Czekała jednak tam na Gryfonkę nieprzyjemna rozmowa.
-Co Ślizgon zabawił się i poszedł?
Odburknął Ron.
-Na Godryka, dajcie mi siłę...Ron czy ty musisz wszędzie widzieć jakieś insynuacje? To, że zakopałam z nim topór wojenny nie znaczy,że z nim jestem! Ale ty chyba tego nie rozumiesz!
Krzyknęła Miona, a Ginny i Harry popatrzyli zdezorientowani, nie wiedząc kogo stronę trzymać.
-Ron ma rację, że nie wolno ufać Malfoy'owi, ale widać, że się z nim dobrze czujesz. Jeśli uważasz, że to słuszne, zaakceptuję to.
Oznajmił Harry idealnie dobierając słowa do zaistniałej sytuacji.
-Dziękuję,Harry...że rozumiesz.
Potter przytaknął, a Ruda nie odezwała się ani słowem, to dało znak Hermionie, że nie chce się kłócić i wybierać między przyjaciółką,a bratem i Gryfonka doskonale to rozumiała nie mając jej nic za złe.
Zjadła szybko nie zwracając uwagi n naburmuszonego Ron'a.
-Hermiono...wiem,że może jestem niemiły i tak dalej, ale może zechciałabyś pójść ze mną na bal?
Zapytał Weasley, a reszta popatrzyła na nią z niepokojem.
-Dzięki Ron,ale już mnie ktoś zaprosił...
Skłamała. Nie miała najmniejszej ochoty z nim iść. Skończyła by jak Parvati z siostrą, że nie miał chęci tańczyć i one siedziały tylko znudzone, gdyż Weasley prosił dziewczyny na bal tylko dlatego, żeby nie iść sam.
-Idziesz z tym Ślizgonem!Przecież to perfidny kłamca!
Krzyknął czerwony ze złości.
Wtedy Gryfonkę drgnęło.
-Nie waż się go obrażać! On pomógł mi ostatnio więcej niż ty!
-Latasz za nim jak dziwka! Bo wiesz jaki on jest, ale co tam dla Hermiony Granger,zeszmacić się trzeba!
Warknął. W oczach Hermiony pojawiły się łzy. Zranił ją.
-Jak śmiesz! Myślałam, że rozumiesz moje wybory...Jesteś gorszy niż sam Malfoy!
Wstała od stołu. Nagle zjawił się przy niej Smok i objął ją ramieniem.
-Oh Wieprzlej. Myślałem,że masz jakiś szacunek do kobiet. Przeliczyłem się.
Syknął, a jego oczy przybrały barwę lodowatego morza. Hermiona z trudem powstrzymywała głośny szloch.
-Stajesz w obronie szlamy?
Odpyskował mu Rudy, a wtedy Hermiona chwyciła pucharek z wodą i chlusnęła nim na Weasley'a.Chłopak poczerwieniał.
-Pożałujesz!
Wyciągnął różdżkę w momencie, gdy Miona odwróciła się.
-Co ty robisz kretynie?! Strzelasz w plecy, gdy nie widzi? Aż tak nisko upadłeś?
Syknął Malfoy w stronę chłopaka i obejmując Gryfonkę wyprowadził ją z Wielkiej Sali.
***
Draco poszedł z Hermioną na błonia. Była dosyć ładna pogoda,więc poszli nad jezioro, by popływać. Stwierdzili, że McGonagall nie zrobi problemu jak sobie powagarują. Każde z nich wiedziało, że jeśli są dobrymi uczniami to mieli naprawdę powód, by opuścić raz na kiedy szkołę.
Poszli na jeziorko i stanęli na pomoście.
-Masz strój?
Zapytał Draco. Gryfonka przytaknęła, wyciągając różdżkę. No tak jak mógł zapomnieć o czarach.
W ciągu chwili Hermiona zmieniła swoje przebranie na dwuczęściowy miętowy strój, a blondyn stał jak zahipnotyzowany i patrzył na nią. Dopiero teraz zobaczył jakie ona ma cudne ciało. Szybko otrząsnął się z fantazji i machnął różdżką. Zamiast spodni miał typowe bokserki do pływania, a koszulkę ściągnął prze głowę, napinając mięśnie. A Hermiona spoglądała z małym rumieńcem na umięśniony tors blondyna.
Wkrótce powoli zaczęła wchodzić do wody, która okazała się nawet ciepła jak na początek września.
Gdy tylko była zamoczona, nagle do wody wskoczył Smok i pociągnął za nogę Gryfonkę. Dziewczyna pisnęła i zniknęła pod wodą.
Wypłynęła na powierzchnię wypluwając resztki wody
-Ty przebrzydła fretko!
Krzyknęła i ochlapała Dracon'a wodą, a on nie pozostał jej dłużny.
Chlapali się tak przez dobry czas, a potem Smok zanurkował, a Hermiona cofała się nie wiedząc, co teraz wymyślił blondyn.
Po nim mogła spodziewać się wszystkiego.
Nagle wynurzył się centralnie przed nią, kompletnie zaskakując ją. Gryfonka zaśmiała się cicho,przytulając się do blondyna. Objął ją czule i złożył delikatny pocałunek na czole. Hermiona uśmiechnęła się zalotnie i pocałowała namiętnie Dracon'a, co kompletnie go zbiło z tropu. Nie spodziewał się, że jest taka odważna.
-Oh, Granger, co ty ze mną robisz?
Jęknął Malfoy i oddał jej pocałunek,po czym przytulił ją do siebie i razem wypłynęli na brzeg.
-A tak w ogóle Granger, chciałem Cię o coś prosić.
Zaczął niepewnie Malfoy, gdy strzepał z włosów resztki wody.
-O co?
Gryfonka związała mokre włosy i wycisnęła z nich wszystko co się dało.
-No bo w sobotę jest bal, a ja chciałbym Cię zaprosić jako osobę towarzyszącą....zgodziłabyś się?
Zapytał i spojrzał jej prosto w oczy.
-Zgadzam się.
Odpowiedziała z uśmiechem i rzuciła się dla blondyna na szyję.
-Ale bez przesadzania ze strojem, bo zobaczysz!
Wymruczał jej do ucha, a ona uniosła znacząco jedną brew.
-Zazdrosny?
-No co ty.
Uśmiechnął się. Przebrali się i wrócili do szkoły na obiad.
Gryfonka pożegnała się tymczasowo ze Smokiem,który musiał załatwić jakąś sprawę i zaczęła szukać Parkinson.
Na szczęście znalazła ją kiedy zmierzała do Wielkiej Sali.
-E, Pansy!
Krzyknęła i pomachała do przyjaciółki, a po chwili wylądowały sobie w objęciach.
-Opowiadaj jak tam Smok!
-Zaraz, mam do Ciebie coś ważniejszego. Wiesz kto mógłby mi sprawić kolczyk w pępku itp.?
Zaczęła Hermiona, a Pansy spojrzała na nią.
-O takie "o"?
Wystawiła język ukazując w nim niewielki kolczyk. Gryfonka skinęła głową.
-No to musimy się wybrać do Londynu.
Stwierdziła, a u Hermiony pojawił się błysk w oku.
-Dzisiaj? Po obiedzie ci pasuje? Muszę znaleźć jeszcze sukienkę na bal.
-Kto Cię zaprosił?
Zatrzepotała Pansy.
-Zadajesz głupie pytanie!
Syknęła Hermiona, a Parkinson zrozumiała.
-Ty i Smok na balu?! Ale odjazd, będzie ciekawie, bo Tracey czekała aż on ją zaprosi.
Dziewczyny wybuchnęły śmiechem i udały się na Wielką Salę, by zjeść obiad.
Dobry humor ich nie opuszczał.
CZYTASZ? = KOMENTUJESZ♥
To chyba moj ulubiony rozdzial!!! Jest genialny!! Blagam cie wstaw cos dzisiaj albo jutro rano!!!
OdpowiedzUsuńPostaram się coś jutro już dodam albo dziś, bo w środę mam obóz sportowo-obronny ;c
UsuńJest naprawdę genialny! Wiem, że dopiero co wystawiłaś nowy rozdział, ale proszę, czekam na szybkiego nexta ;)
OdpowiedzUsuńNext bylo zajebiste a i tez mam dwuczesciowy mietowy stroj <3
OdpowiedzUsuńBoski rozdział !!! Mój komputer jest jakiś głupi wchodze na kompa ( ok. godziny 16) i sprawdzam twojego bloga i nie ma nowego rozdziału potem wchodze tak 21 i jest że wstawiłaś rozdział o 9;49 :( Głupi komputer :( :(
OdpowiedzUsuńPadlam Smok wskoczyl do wody czemu mnie to zdanie tak bawii
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-pojednejstronie.blogspot.com/?m=1