Draco niespodziewanie pocałował ją. Jego wargi dotykały jej, a ich języki współgrały ze sobą,gdy Gryfonka odwzajemniła pocałunek.
Ręką przesunęła po jego chłodnym policzku, a drugą przeczesała Jego włosy.
Nagle do Dormitoriów wpadła Pansy.
Smok i Hermiona odskoczyli od siebie jak poparzeni, a ich spojrzenia zetknęły się. Panna Parkinson spojrzała znacząco na przyjaciółkę i przeniosła wzrok na Ślizgona.
-Macie mi coś do powiedzenia?
Zarzuciła ręce sobie na biodra,spoglądając wyczekująco.
-Nic nie było!
Krzyknęli jednocześnie udając się do salonu. Draco rozsiadł się na kanapie, a Granger przy oknie, oboje tak niby daleko siebie, a jednak. Parkinson zajęła miejsce na fotelu i obserwowała ich dwójkę z nadzwyczajnym spokojem. Nie pytała już o zajście w korytarzu.
Draco podniósł się z kanapy i z nad kominka wziął papierosa. Teraz to on odpalił papierosa i nerwowo pociągał buch za buchem. Nie panował nad gestem rok,gdy zaczęły mu drżeć.
-Co ty się tak telepiesz?
Zapytała go wreszcie Ślizgonka.
-Może mi zimno?
Warknął i zaciągnął się, a z ust buchnęła kłębka dymu.
Nagle wstał na równe nogi i wyszedł z Dormitorium.
-A jemu co?
Zapytała tera Pansy Gryfonkę. Ta teraz tylko wzruszyła ramionami.
-Nie wiem, przecież nie spowiada mi się, bóg wojny i burzy.
Odmruknęła i zsunęła się delikatnie z parapetu. Parkinson obserwowała ją ze współczuciem.Miała wyrzuty sumienia, bo gdyby nie weszła może wtedy nie chodziliby podminowani.
-Pójdę do siebie. Zmęczona jestem.
Powiedziała Pansy i powiedziała ucałowała przyjaciółkę w policzek i wyszła, a Hermiona została sama.Wtedy wybuchła niepohamowanym płaczem...
Cierpiała..
***
Draco przechodził przez szkolne mury Hogwartu rozwiązując krawat od koszuli. Pocałował ją.
A tak się wzbraniał...
Jeszcze niedawno myślał o niej w sposób taki jak nigdy by nie pomyślał.
Pierwszy raz to on czegoś oczekiwał od kobiety.
Na korytarzu spotkał Zabini'ego który od razu przeszedł do rzeczy.
-Stary, wyglądasz jak...
Zaczął i urwał,gdy Draco go wyprzedził
-Jak sto nieszczęść, tak wiem i tak się czuje, więc przestań mnie pocieszać!
Warknął, a Diabeł starał się uspokoić.
-Stary, co jest?
-Pocałowałem Granger, a potem wpadła Pansy. Kurwa!
Blaise spojrzał na kumpla zaskoczony.
-A mówiłem nie zakochuj się Smoku.
-Nie pomagasz mi ani kurwa trochę!
Warknął.
-Idę przypilnować szlabanu Bletchey'a i Potter'a zaraz mają być w Izbie Pamięci, więc idę.
Stwierdził Draco i minął Diabła nie oglądając się za siebie.
***
Hermiona spojrzała na zegarek. Miała właśnie się zbierać na szlaban Miles'a i jej przyjaciela. Nie chciało jej się, bo wiedziała, że tam będzie i Malfoy.
Postanowiła, że przeleję sobie Ognistą do nieprzezroczystej butelki. Chciała się zabawić, choćby sama. Czuła taką potrzebę. Jak postanowiła, tak zrobiła.
Wzięła butelkę i wyszła ruszając ku Izbie Pamięci.
***
Draco czekał już na uczniów. Zjawili się pięć minut przed czasem, a za nimi szła Hermiona. Zmierzała pewnym siebie krokiem nie spoglądając na niego. Wyciągnęła różdżkę i wyczarowała dwa fotele.
Siadła na jednym i od razu upiła łyk z butelki,którą niosła w dłoni. Draco nie zastanawiał się, co tam ma, postanowił nie ingerować w to co obecnie robił. Siadł na drugim fotelu i spojrzał na Wybrańca i Ślizgona.
-Macie wyczyścić wszystkie puchary i odznaki.
Powiedział stanowczo i wyczarował im wiadro z wodą,szmatki i szczotki do czyszczenia i polerowania.
-A teraz oddajcie różdżki.
Hogwartczycy oddali mu swoje różdżki i zabrali się dosyć opornie do roboty.
Spojrzał na Granger.
Patrzyła gdzieś w dal korytarza nie spuszczając z Niego wzorku. Czuł, że była zła.I wiedział, że w takiej chwili ma przejebane. Bo wkurzona Granger to dla niego czyste szaleństwo łączone z niebezpieczeństwem.
Minęło jakieś pół godziny, a Gryfonka znów upiła łyk z butelki i machała ją lekko na prawo i lewo. Jej wzrok był mętny, a twarz miała poważną i zamyśloną.
-Masz focha?
Zapytał w końcu irytowany tą grobową ciszą.
-Spieprzaj Malfoy.
Mruknęła i znowu upiła łyka.
-Granger, nie zachowuj się jak dziecko, które się obraża o byle co!
Warknął. Wtedy odwróciła się patrząc mu prosto w oczy,w których był gniew.
-To nie ja całuję kogoś, a potem się zmywam i znikam jak kamfora! Famfa Fatima czy co?!
Krzyknęła na tyle głośno,że Potter i Bletchey odwrócili się przyglądając się z ciekawością Prefektom.
-Całowałeś szlamę?!
Wykrzyczał Bletchey.
-Czy my wam kazaliśmy kurwa przestać?!
Krzyknęli jednocześnie Draco i Hermiona. Chłopcy automatycznie wrócili do roboty nie odzywając się ani słowem.
Gryfonka mierzyła wzrokiem Bazyliszka Malfoy'a.
-I to o to się obraziłaś? Gorzej niż dziecko,Granger!
-Odezwał się wielce dorosły!
Odpysknęła mu i znowu pociągnęła łyk z butelki.
-Piłaś coś, że się Ciebie tak dogryzki trzymają?
-A co chciałbyś?
Znów na niego spojrzała.
Z jej oczu biło czyste szaleństwo.
-Z Tobą pić?Kuszące i zgodzę się z tym.
-To pij.
Wyciągnęła w jego stronę butelkę z której piła. Od razu wyczuł woń ognistej.
-Niegrzeczna jesteś Granger.
Wymruczał cicho, by tamci nie usłyszeli ich rozmowy. Po czym Draco pociągnął łyk z butelki. O dziwo była niemal pełna, a ta już tyle tych łyków wzięła, że trzy takie buteleczki to już na pewno wychlała.
-Odezwało się dziecko ze złota.
Mruknęła.
-Oj Granger,Granger, ty pijaku.
-Ty alkoholiku.
Zaśmiała się, a on razem z nią.
-Skończyliśmy.
Odezwał się nagle Harry podchodząc ze Ślizgonem do Prefektów.
-Macie różdżki i spierdalać.
Mruknął i oddał im ich różdżki. Chwilę później Hogwartczycy zniknęli za rogiem.
-No to co Granger? Pijemy za błędy?
Uniósł butelkę Ognistej którą wyczarował z Jego pokoju
-Nie mam tyle alkoholu.
Stwierdziła z przekąsem Gryfonka i pociągnęli łyk.
***
Gdy Ognista się skończyła Gryfonka wstała z zamiarem pójścia do swojego dormitorium. Ale zachwiała się pod wpływem alkoholu, a Draco podchwycił ją i chwiejnym krokiem ruszyli do pokoju prefektów.
Wpadli do dormitorium, wpadając na ścianę.
Draco od razu podłapał temat i pocałował Hermionę, a ona odwzajemniła pocałunek namiętnie i pożądliwie, a ich języki znów ze sobą współgrały.
-Pragnę Cię, Granger.
Wymruczał do jej ucha chrapliwie. Po czym złożył pocałunki na jej szyi,delikatnie przegryzając ją, robiąc ślad.
-Masz mnie.
Wyszeptała mu do ucha i przegryzła lekko jego płatek ucha.
-Nie uwodź mnie, bo nie wytrzymam, a muszę...
Wymruczał i złożył na jej ustach jeszcze jeden pocałunek po czym powiedział.
-Czas spać lwico.
Uśmiechnął się, a ona przytuliła się do Niego po raz kolejny wdychając jego perfumy.
-Masz śliczne perfumy, mogę je wdychać cały czas.
-Narkomanka.
Zaśmiał się blondyn i wprowadził Gryfonkę do jej pokoju. Położył ją na łóżku i przykrył kołdrą. Chwiejnym krokiem powoli szedł w stronę drzwi.
-Zostań ze mną, proszę.
Wyszeptała cicho.
-Ale nie mam miejsca, jakbyś nie zauważyła.
Mruknął i nacisnął już prawie klamkę.
-Połóż się koło mnie. Ufam Ci.
Powiedziała i przesunęła się na łóżku robiąc miejsce dla Smoka. Nie musiała mu powtarzać. Zdarł z siebie koszulkę i stał przy jej łóżku w samych spodenkach.
Położył się koło niej i mimowolnie zarzucił jej rękę na biodro Gryfonka nie protestowała tylko przytuliła się do Niego i zasnęła.
Draco jeszcze chwilę wpatrywał się w sufit, po czym sam zasnął.
Po raz pierwszy ktoś tak na Niego działał.
Miał na niego jakikolwiek wpływ.
Potrafił mu się przeciwstawić.
I rozśmieszyć go do łez, gdy była potrzeba.
Jeszcze żadnej dziewczynie się to nie udawało, a ona potrafiła zrobić to wszystko. Jedną rozmową, gestem, spojrzeniem....wszystkim...
Ręką przesunęła po jego chłodnym policzku, a drugą przeczesała Jego włosy.
Nagle do Dormitoriów wpadła Pansy.
Smok i Hermiona odskoczyli od siebie jak poparzeni, a ich spojrzenia zetknęły się. Panna Parkinson spojrzała znacząco na przyjaciółkę i przeniosła wzrok na Ślizgona.
-Macie mi coś do powiedzenia?
Zarzuciła ręce sobie na biodra,spoglądając wyczekująco.
-Nic nie było!
Krzyknęli jednocześnie udając się do salonu. Draco rozsiadł się na kanapie, a Granger przy oknie, oboje tak niby daleko siebie, a jednak. Parkinson zajęła miejsce na fotelu i obserwowała ich dwójkę z nadzwyczajnym spokojem. Nie pytała już o zajście w korytarzu.
Draco podniósł się z kanapy i z nad kominka wziął papierosa. Teraz to on odpalił papierosa i nerwowo pociągał buch za buchem. Nie panował nad gestem rok,gdy zaczęły mu drżeć.
-Co ty się tak telepiesz?
Zapytała go wreszcie Ślizgonka.
-Może mi zimno?
Warknął i zaciągnął się, a z ust buchnęła kłębka dymu.
Nagle wstał na równe nogi i wyszedł z Dormitorium.
-A jemu co?
Zapytała tera Pansy Gryfonkę. Ta teraz tylko wzruszyła ramionami.
-Nie wiem, przecież nie spowiada mi się, bóg wojny i burzy.
Odmruknęła i zsunęła się delikatnie z parapetu. Parkinson obserwowała ją ze współczuciem.Miała wyrzuty sumienia, bo gdyby nie weszła może wtedy nie chodziliby podminowani.
-Pójdę do siebie. Zmęczona jestem.
Powiedziała Pansy i powiedziała ucałowała przyjaciółkę w policzek i wyszła, a Hermiona została sama.Wtedy wybuchła niepohamowanym płaczem...
Cierpiała..
***
Draco przechodził przez szkolne mury Hogwartu rozwiązując krawat od koszuli. Pocałował ją.
A tak się wzbraniał...
Jeszcze niedawno myślał o niej w sposób taki jak nigdy by nie pomyślał.
Pierwszy raz to on czegoś oczekiwał od kobiety.
Na korytarzu spotkał Zabini'ego który od razu przeszedł do rzeczy.
-Stary, wyglądasz jak...
Zaczął i urwał,gdy Draco go wyprzedził
-Jak sto nieszczęść, tak wiem i tak się czuje, więc przestań mnie pocieszać!
Warknął, a Diabeł starał się uspokoić.
-Stary, co jest?
-Pocałowałem Granger, a potem wpadła Pansy. Kurwa!
Blaise spojrzał na kumpla zaskoczony.
-A mówiłem nie zakochuj się Smoku.
-Nie pomagasz mi ani kurwa trochę!
Warknął.
-Idę przypilnować szlabanu Bletchey'a i Potter'a zaraz mają być w Izbie Pamięci, więc idę.
Stwierdził Draco i minął Diabła nie oglądając się za siebie.
***
Hermiona spojrzała na zegarek. Miała właśnie się zbierać na szlaban Miles'a i jej przyjaciela. Nie chciało jej się, bo wiedziała, że tam będzie i Malfoy.
Postanowiła, że przeleję sobie Ognistą do nieprzezroczystej butelki. Chciała się zabawić, choćby sama. Czuła taką potrzebę. Jak postanowiła, tak zrobiła.
Wzięła butelkę i wyszła ruszając ku Izbie Pamięci.
***
Draco czekał już na uczniów. Zjawili się pięć minut przed czasem, a za nimi szła Hermiona. Zmierzała pewnym siebie krokiem nie spoglądając na niego. Wyciągnęła różdżkę i wyczarowała dwa fotele.
Siadła na jednym i od razu upiła łyk z butelki,którą niosła w dłoni. Draco nie zastanawiał się, co tam ma, postanowił nie ingerować w to co obecnie robił. Siadł na drugim fotelu i spojrzał na Wybrańca i Ślizgona.
-Macie wyczyścić wszystkie puchary i odznaki.
Powiedział stanowczo i wyczarował im wiadro z wodą,szmatki i szczotki do czyszczenia i polerowania.
-A teraz oddajcie różdżki.
Hogwartczycy oddali mu swoje różdżki i zabrali się dosyć opornie do roboty.
Spojrzał na Granger.
Patrzyła gdzieś w dal korytarza nie spuszczając z Niego wzorku. Czuł, że była zła.I wiedział, że w takiej chwili ma przejebane. Bo wkurzona Granger to dla niego czyste szaleństwo łączone z niebezpieczeństwem.
Minęło jakieś pół godziny, a Gryfonka znów upiła łyk z butelki i machała ją lekko na prawo i lewo. Jej wzrok był mętny, a twarz miała poważną i zamyśloną.
-Masz focha?
Zapytał w końcu irytowany tą grobową ciszą.
-Spieprzaj Malfoy.
Mruknęła i znowu upiła łyka.
-Granger, nie zachowuj się jak dziecko, które się obraża o byle co!
Warknął. Wtedy odwróciła się patrząc mu prosto w oczy,w których był gniew.
-To nie ja całuję kogoś, a potem się zmywam i znikam jak kamfora! Famfa Fatima czy co?!
Krzyknęła na tyle głośno,że Potter i Bletchey odwrócili się przyglądając się z ciekawością Prefektom.
-Całowałeś szlamę?!
Wykrzyczał Bletchey.
-Czy my wam kazaliśmy kurwa przestać?!
Krzyknęli jednocześnie Draco i Hermiona. Chłopcy automatycznie wrócili do roboty nie odzywając się ani słowem.
Gryfonka mierzyła wzrokiem Bazyliszka Malfoy'a.
-I to o to się obraziłaś? Gorzej niż dziecko,Granger!
-Odezwał się wielce dorosły!
Odpysknęła mu i znowu pociągnęła łyk z butelki.
-Piłaś coś, że się Ciebie tak dogryzki trzymają?
-A co chciałbyś?
Znów na niego spojrzała.
Z jej oczu biło czyste szaleństwo.
-Z Tobą pić?Kuszące i zgodzę się z tym.
-To pij.
Wyciągnęła w jego stronę butelkę z której piła. Od razu wyczuł woń ognistej.
-Niegrzeczna jesteś Granger.
Wymruczał cicho, by tamci nie usłyszeli ich rozmowy. Po czym Draco pociągnął łyk z butelki. O dziwo była niemal pełna, a ta już tyle tych łyków wzięła, że trzy takie buteleczki to już na pewno wychlała.
-Odezwało się dziecko ze złota.
Mruknęła.
-Oj Granger,Granger, ty pijaku.
-Ty alkoholiku.
Zaśmiała się, a on razem z nią.
-Skończyliśmy.
Odezwał się nagle Harry podchodząc ze Ślizgonem do Prefektów.
-Macie różdżki i spierdalać.
Mruknął i oddał im ich różdżki. Chwilę później Hogwartczycy zniknęli za rogiem.
-No to co Granger? Pijemy za błędy?
Uniósł butelkę Ognistej którą wyczarował z Jego pokoju
-Nie mam tyle alkoholu.
Stwierdziła z przekąsem Gryfonka i pociągnęli łyk.
***
Gdy Ognista się skończyła Gryfonka wstała z zamiarem pójścia do swojego dormitorium. Ale zachwiała się pod wpływem alkoholu, a Draco podchwycił ją i chwiejnym krokiem ruszyli do pokoju prefektów.
Wpadli do dormitorium, wpadając na ścianę.
Draco od razu podłapał temat i pocałował Hermionę, a ona odwzajemniła pocałunek namiętnie i pożądliwie, a ich języki znów ze sobą współgrały.
-Pragnę Cię, Granger.
Wymruczał do jej ucha chrapliwie. Po czym złożył pocałunki na jej szyi,delikatnie przegryzając ją, robiąc ślad.
-Masz mnie.
Wyszeptała mu do ucha i przegryzła lekko jego płatek ucha.
-Nie uwodź mnie, bo nie wytrzymam, a muszę...
Wymruczał i złożył na jej ustach jeszcze jeden pocałunek po czym powiedział.
-Czas spać lwico.
Uśmiechnął się, a ona przytuliła się do Niego po raz kolejny wdychając jego perfumy.
-Masz śliczne perfumy, mogę je wdychać cały czas.
-Narkomanka.
Zaśmiał się blondyn i wprowadził Gryfonkę do jej pokoju. Położył ją na łóżku i przykrył kołdrą. Chwiejnym krokiem powoli szedł w stronę drzwi.
-Zostań ze mną, proszę.
Wyszeptała cicho.
-Ale nie mam miejsca, jakbyś nie zauważyła.
Mruknął i nacisnął już prawie klamkę.
-Połóż się koło mnie. Ufam Ci.
Powiedziała i przesunęła się na łóżku robiąc miejsce dla Smoka. Nie musiała mu powtarzać. Zdarł z siebie koszulkę i stał przy jej łóżku w samych spodenkach.
Położył się koło niej i mimowolnie zarzucił jej rękę na biodro Gryfonka nie protestowała tylko przytuliła się do Niego i zasnęła.
Draco jeszcze chwilę wpatrywał się w sufit, po czym sam zasnął.
Po raz pierwszy ktoś tak na Niego działał.
Miał na niego jakikolwiek wpływ.
Potrafił mu się przeciwstawić.
I rozśmieszyć go do łez, gdy była potrzeba.
Jeszcze żadnej dziewczynie się to nie udawało, a ona potrafiła zrobić to wszystko. Jedną rozmową, gestem, spojrzeniem....wszystkim...
CZYTASZ = KOMENTUJESZ♥
To naprawdę fajnie się rozkręca. Kocham ;) :D
OdpowiedzUsuńGenialny rozdzial!!!
OdpowiedzUsuńCudo !!! I tyle w temacie,czekam na next :*
OdpowiedzUsuńSuper! Czekam na kolejny rozdział! ;)
OdpowiedzUsuńKiedy następny *-* ?
OdpowiedzUsuńJuż czekam na następny <33 Jesteś najlepsza! <3
OdpowiedzUsuńKocham takiego Draco *-*
/Z
Co za alkocholiczka z Hermiony hahaah nie moge z Hermiony
OdpowiedzUsuńhttp://dramione-pojednejstronie.blogspot.com/?m=1
Niezbyt te używki mi się podobają... ona za dużo piję... no I pali... Ale wybaczcie ci to za te pocałunki ❤
OdpowiedzUsuń