Draco był oburzony tym jak zachowują się jego przyjaciele.
Kto by pomyślał, że spokojna kiedyś Granger stanie się Hermioną Riddle, w dodatku zamieniła się z Gryfonki w Ślizgona i na dodatek cholernie wrednego i niemożliwego.
I co najlepsze? Miała jeszcze wyższą pozycję niż sam ród Malfoy'ów. Była córką Czarnego Pana.
-Draco nad czym tak myślisz?
Przerwała mu Jego natłok myśli kasztanowłosa.
-E tam, małostkowe rzeczy.
Mruknął i dopił kawę.
Hermiona również odłożyła jak reszta pustą filiżankę.
Profesor Trealwney przyleciała do nich jak na skrzydłach. Szybko i zwinnie.
-Kochani, teraz chwyćcie swoje filiżanki i powiedzcie co przypominają wam kształty z fusów.
Hermiona chwyciła za uchwyt szklaneczki i spojrzała na czarne plamy.
-To wygląda na jakiś miecz.
Stwierdziła. Nie wiedziała do czego ma to nawiązać.
-Kochaniutka to oznacza zbliżającą się wojnę...
Wyszeptała Trelawney przybierając przerażoną minę. Diabeł parsknął śmiechem. Wkrótce profesor odwróciła się do niego i zajrzała mu w filiżankę.
-A ty masz strzałę, co oznacza że będziesz zakochany.
Draco zagwizdał przeciągle do kumpla.
-Uuuu Zabini nam się zabuja, Pan czy my o czymś nie wiemy?
Zapytał czarnowłosej, a tak zgromiła go spojrzeniem.
-Pan nie lepszy Panie Malfoy, gdyż dostrzegam u pana dwie obręcze. Wiąże się to z zawarciem aktu małżeńskiego w najbliższych tygodniach lub latach.
Ponagliła go Trelawney.W tym momencie blondyn zaczął się dusić jakby coś uwięzło mu w gardle,
-No pani jaja sobie chyba ze mnie robi.
Jękną i przyłożył sobie dłoń do podbródka, opierając się. A przyjaciele wybuchnęli niepohamowanym śmiechem,
-Nie panie Malfoy, więc radzę podejmować dobre decyzje. A Panna Parkinson ma....kwiaty. Dostanie je przy najbliższej okazji.
Dokończyła Trelawney i poszła pomóc innym.
Draco siedział wyraźnie nie w sosie.
-Ta głupia ropucha się myli, nie planuję w najbliższych tygodniach żadnego małżeństwa. Pierw seks, bym wiedział z kim chcę mieć dzieci.
Hermiona zbladła, gdy usłyszała jakie ma wymagania.
-No to jednak twoje niedoczekanie chyba.
Rzuciła Riddle do siedzącego obok blondyna. Ten parsknął śmiechem i pod stolikiem położył dłoń na nodze dziewczyny powoli idąc w górę. Hermiona zarumieniła się najdelikatniej jak mogła, ale dotyk blondyna doprowadzał ją do czystego obłędu.
Nachylił się bliżej do niej i szepnął:
-Zobaczymy, Riddle. Poczekaj aż odwiedzisz Malfoy Manor.
I zacisnął dłoń na jej udzie. Dziewczyna spojrzała na niego, ale nie odezwała się ani słowem.
***
Kolejne zajęcia minęły równie dość szybko jak poprzednie.
Hermiona cały czas w głowie miała słowa blondyna. "Poczekaj aż odwiedzisz Malfoy Manor."
Czy on jej coś insynuował? Oczywiście, że tak!
Jednak nie dała po sobie poznać, że zna zamiary chłopaka. Chce ognia to będzie go miał.
Zdecydowała.
-Malfoy?Kiedy ja mam niby odwiedzić waszą posiadłość? Mieszkam w rezydencji Riddle'ów, więc Voldemort nie wystawi swojej córeczki na kolejne niebezpieczeństwo, bo nawet Salazar nie wie co się roi w jego głowie.
Jęknęła Riddle.
-Niedługo przerwa, Hermi. Wyjedziemy dzień wcześniej. Poznasz moją matkę.
Stwierdził i zakręcił palem pasmo jej włosów.
-I ty mówisz, że ślubów nie planujesz? Phi, zabawne! To wiadome, że jak tylko przyjdzie co do czego wybierzesz mnie.
Powiedziała pewnie siebie i zaczęła się śmiać.
-Oj przekonasz się na co jeszcze mnie stać.
Powiedział cicho, a gdy Riddle odwróciła się z pytaniem, czy może powtórzyć bo niedosłyszała, skończyło się to tak, że straciła grunt i teraz Draco biegł przez szkolne korytarze z Hermioną na rękach,która darła się wniebogłosy.
-Draco Lucjuszu Malfoy'u! Odstaw mnie na ziemię!
-W twoich snach.
Odpowiedział zdawkowo na jej krzyki.
Napotkali Zabini'ego,który właśnie wchodził do Wielkiej Sali, ale wrzaski dziewczyny zwróciły jego uwagę.
-A wy co podróż poślubna?
Zapytał chłopak z uśmiechem.
-Diabeł powiedz coś kumplowi, bo naprawdę zostanie bezpłodny!!
Warknęła Riddle.
-Draco, ja chce być chrzestnym, więc postaw Riddle na ziemię.
Blondyn posłuchał przyjaciela i odstawił posłusznie dziewczynę na ziemię, a Diabeł wybuchnął niepohamowanym śmiechem.
-Gdzie Pan?
Zapytała Hermiona Blaise'a.
-Je obiad, my chyba też powinniśmy, co?
Odpowiedział pytaniem na pytanie i trójką weszli do wielkiej sali i zasiedli przy stole.
Faktycznie Pansy już tam siedziała i spożywała posiłek. Miała zły humor co nie umknęło uwadze Hermiony.
-Ej Pan, co jest?
Zapytała.
-Nic. Jest w porządku.
Rzuciła czarnowłosa przewracając w talerzu. Wstała od stołu i opuściła wielką salę.
-Blaise, co jej zrobiłeś?
Zapytała oskarżycielsko Hermiona.
-Czemu idzie na mnie?
-Bo spędzasz ostatnio z nią dużo czasu?Gadaj.
Dziewczyna nie dawała a wygraną.
-Chyba poszło o to, że po zajęciach z wróżbiarstwa, powiedziałem, że nie spodziewam się związków, a ona chyba myśli, że nie chcę się z nią wiązać czy coś.
-DIABEŁ!!
Krzyk Hermiony wydarł się na całą salę. Oczy wszystkich były skierowane na przyjaciół.
-No co?
-Zjedz i idź ją przeproś, bo zaraz będziesz trupem jak tego nie zrobisz!
-No dobra,dobra już, ale nie krzycz na mnie.
Zrobił minę zbolałego szczeniaka jednak Hermiona nie uspokoiła się ani trochę za to blondyn wybuchł śmiechem i upił łyk wody.
Zabini szybko pochłonął obiad i poszedł szukać Parkinson.
A Draco z Hermioną poszli do swojego dormitorium.
Gdy tylko przekroczyli próg salonu, do nozdrzy Smoka dotarł nieprzyjemny zapach. W nerwach rozejrzał się, na środku stały jego adidasy, jeden but był pogryziony z każdej strony, a do drugiego Killer właśnie oddawał swoją potrzebę.
-ON NASZCZAŁ MI DO BUTA!
Krzyknął Draco odstawiając psa na bok, biorąc buty i kilkoma machnięciami różdżki naprawił szkodę i od razu zaczął zapierać but.
-Malfoy zapierający buty, kto by pomyślał.
W progu łazienki stanęła Hermiona powstrzymując się od śmiechu, ale wzrok którym zgromił ją blondyn dodatkowo utrudnił. Po chwili dziewczyna wylądowała na podłodze turlając się ze śmiechu. Do niej podbiegł Killer wskakując na nią i liżąc.
-Mały, dość,przestań. Draco pomóż!
-Radź sobie sama, śmiałaś się ze mnie, więc moja kolej.
Rzucił i patrzył na śmiejącą się dziewczynę, po czym sam parsknął śmiechem.
"Na Salazara z kim ja mieszkam?"
Strzelił sobie w czoło z otwartej dłoni.
***
-Pansy?
Blaise zapukał do sypialni czarnowłosej ślizgonki.
-Odejdź.
Usłyszał rozpaczliwy głos dziewczyny, a potem kolejny szloch.
-Pan,otwórz. Porozmawiajmy.
Powiedział cicho, stojąc pod drzwiami. Usłyszał ciche kroki po drugiej stronie, a potem zgrzyt zamka, który ustępował. Przed nim stała ślizgonka w za dużej koszulce i krótkich spodenkach. Włosy miała rozpuszczone, a po twarzy spływały kolejne łzy rozmazując makijaż.
-Co chcesz?
Warknęła.
-Porozmawiać...Nie chcę byś myślała, że nie chcę się z Tobą wiązać, bo chcę, ale nie chcę byś kiedyś była zagrożona, że Czarny Pan może ci mnie zabrać, bo nie zniósłbym tego, rozumiesz? Bo cię kocham, Pansy i szaleję za Tobą!
Wypowiedział szybko Diabeł. Ślizgonka spojrzała na niego zaskoczona.
-Diabeł, ja również cię kocham....Pieprzyć to wszystko, jak miałabym być zagrożona, trudno. To jest życie, każdy umiera codziennie. Więc żyjmy teraz póki możemy.
Po tych słowach Blaise ujął twarz Pansy i pocałował ją namiętnie w drzwiach.
Właśnie odnalazł swój skarb.
Kto by pomyślał, że spokojna kiedyś Granger stanie się Hermioną Riddle, w dodatku zamieniła się z Gryfonki w Ślizgona i na dodatek cholernie wrednego i niemożliwego.
I co najlepsze? Miała jeszcze wyższą pozycję niż sam ród Malfoy'ów. Była córką Czarnego Pana.
-Draco nad czym tak myślisz?
Przerwała mu Jego natłok myśli kasztanowłosa.
-E tam, małostkowe rzeczy.
Mruknął i dopił kawę.
Hermiona również odłożyła jak reszta pustą filiżankę.
Profesor Trealwney przyleciała do nich jak na skrzydłach. Szybko i zwinnie.
-Kochani, teraz chwyćcie swoje filiżanki i powiedzcie co przypominają wam kształty z fusów.
Hermiona chwyciła za uchwyt szklaneczki i spojrzała na czarne plamy.
-To wygląda na jakiś miecz.
Stwierdziła. Nie wiedziała do czego ma to nawiązać.
-Kochaniutka to oznacza zbliżającą się wojnę...
Wyszeptała Trelawney przybierając przerażoną minę. Diabeł parsknął śmiechem. Wkrótce profesor odwróciła się do niego i zajrzała mu w filiżankę.
-A ty masz strzałę, co oznacza że będziesz zakochany.
Draco zagwizdał przeciągle do kumpla.
-Uuuu Zabini nam się zabuja, Pan czy my o czymś nie wiemy?
Zapytał czarnowłosej, a tak zgromiła go spojrzeniem.
-Pan nie lepszy Panie Malfoy, gdyż dostrzegam u pana dwie obręcze. Wiąże się to z zawarciem aktu małżeńskiego w najbliższych tygodniach lub latach.
Ponagliła go Trelawney.W tym momencie blondyn zaczął się dusić jakby coś uwięzło mu w gardle,
-No pani jaja sobie chyba ze mnie robi.
Jękną i przyłożył sobie dłoń do podbródka, opierając się. A przyjaciele wybuchnęli niepohamowanym śmiechem,
-Nie panie Malfoy, więc radzę podejmować dobre decyzje. A Panna Parkinson ma....kwiaty. Dostanie je przy najbliższej okazji.
Dokończyła Trelawney i poszła pomóc innym.
Draco siedział wyraźnie nie w sosie.
-Ta głupia ropucha się myli, nie planuję w najbliższych tygodniach żadnego małżeństwa. Pierw seks, bym wiedział z kim chcę mieć dzieci.
Hermiona zbladła, gdy usłyszała jakie ma wymagania.
-No to jednak twoje niedoczekanie chyba.
Rzuciła Riddle do siedzącego obok blondyna. Ten parsknął śmiechem i pod stolikiem położył dłoń na nodze dziewczyny powoli idąc w górę. Hermiona zarumieniła się najdelikatniej jak mogła, ale dotyk blondyna doprowadzał ją do czystego obłędu.
Nachylił się bliżej do niej i szepnął:
-Zobaczymy, Riddle. Poczekaj aż odwiedzisz Malfoy Manor.
I zacisnął dłoń na jej udzie. Dziewczyna spojrzała na niego, ale nie odezwała się ani słowem.
***
Kolejne zajęcia minęły równie dość szybko jak poprzednie.
Hermiona cały czas w głowie miała słowa blondyna. "Poczekaj aż odwiedzisz Malfoy Manor."
Czy on jej coś insynuował? Oczywiście, że tak!
Jednak nie dała po sobie poznać, że zna zamiary chłopaka. Chce ognia to będzie go miał.
Zdecydowała.
-Malfoy?Kiedy ja mam niby odwiedzić waszą posiadłość? Mieszkam w rezydencji Riddle'ów, więc Voldemort nie wystawi swojej córeczki na kolejne niebezpieczeństwo, bo nawet Salazar nie wie co się roi w jego głowie.
Jęknęła Riddle.
-Niedługo przerwa, Hermi. Wyjedziemy dzień wcześniej. Poznasz moją matkę.
Stwierdził i zakręcił palem pasmo jej włosów.
-I ty mówisz, że ślubów nie planujesz? Phi, zabawne! To wiadome, że jak tylko przyjdzie co do czego wybierzesz mnie.
Powiedziała pewnie siebie i zaczęła się śmiać.
-Oj przekonasz się na co jeszcze mnie stać.
Powiedział cicho, a gdy Riddle odwróciła się z pytaniem, czy może powtórzyć bo niedosłyszała, skończyło się to tak, że straciła grunt i teraz Draco biegł przez szkolne korytarze z Hermioną na rękach,która darła się wniebogłosy.
-Draco Lucjuszu Malfoy'u! Odstaw mnie na ziemię!
-W twoich snach.
Odpowiedział zdawkowo na jej krzyki.
Napotkali Zabini'ego,który właśnie wchodził do Wielkiej Sali, ale wrzaski dziewczyny zwróciły jego uwagę.
-A wy co podróż poślubna?
Zapytał chłopak z uśmiechem.
-Diabeł powiedz coś kumplowi, bo naprawdę zostanie bezpłodny!!
Warknęła Riddle.
-Draco, ja chce być chrzestnym, więc postaw Riddle na ziemię.
Blondyn posłuchał przyjaciela i odstawił posłusznie dziewczynę na ziemię, a Diabeł wybuchnął niepohamowanym śmiechem.
-Gdzie Pan?
Zapytała Hermiona Blaise'a.
-Je obiad, my chyba też powinniśmy, co?
Odpowiedział pytaniem na pytanie i trójką weszli do wielkiej sali i zasiedli przy stole.
Faktycznie Pansy już tam siedziała i spożywała posiłek. Miała zły humor co nie umknęło uwadze Hermiony.
-Ej Pan, co jest?
Zapytała.
-Nic. Jest w porządku.
Rzuciła czarnowłosa przewracając w talerzu. Wstała od stołu i opuściła wielką salę.
-Blaise, co jej zrobiłeś?
Zapytała oskarżycielsko Hermiona.
-Czemu idzie na mnie?
-Bo spędzasz ostatnio z nią dużo czasu?Gadaj.
Dziewczyna nie dawała a wygraną.
-Chyba poszło o to, że po zajęciach z wróżbiarstwa, powiedziałem, że nie spodziewam się związków, a ona chyba myśli, że nie chcę się z nią wiązać czy coś.
-DIABEŁ!!
Krzyk Hermiony wydarł się na całą salę. Oczy wszystkich były skierowane na przyjaciół.
-No co?
-Zjedz i idź ją przeproś, bo zaraz będziesz trupem jak tego nie zrobisz!
-No dobra,dobra już, ale nie krzycz na mnie.
Zrobił minę zbolałego szczeniaka jednak Hermiona nie uspokoiła się ani trochę za to blondyn wybuchł śmiechem i upił łyk wody.
Zabini szybko pochłonął obiad i poszedł szukać Parkinson.
A Draco z Hermioną poszli do swojego dormitorium.
Gdy tylko przekroczyli próg salonu, do nozdrzy Smoka dotarł nieprzyjemny zapach. W nerwach rozejrzał się, na środku stały jego adidasy, jeden but był pogryziony z każdej strony, a do drugiego Killer właśnie oddawał swoją potrzebę.
-ON NASZCZAŁ MI DO BUTA!
Krzyknął Draco odstawiając psa na bok, biorąc buty i kilkoma machnięciami różdżki naprawił szkodę i od razu zaczął zapierać but.
-Malfoy zapierający buty, kto by pomyślał.
W progu łazienki stanęła Hermiona powstrzymując się od śmiechu, ale wzrok którym zgromił ją blondyn dodatkowo utrudnił. Po chwili dziewczyna wylądowała na podłodze turlając się ze śmiechu. Do niej podbiegł Killer wskakując na nią i liżąc.
-Mały, dość,przestań. Draco pomóż!
-Radź sobie sama, śmiałaś się ze mnie, więc moja kolej.
Rzucił i patrzył na śmiejącą się dziewczynę, po czym sam parsknął śmiechem.
"Na Salazara z kim ja mieszkam?"
Strzelił sobie w czoło z otwartej dłoni.
***
-Pansy?
Blaise zapukał do sypialni czarnowłosej ślizgonki.
-Odejdź.
Usłyszał rozpaczliwy głos dziewczyny, a potem kolejny szloch.
-Pan,otwórz. Porozmawiajmy.
Powiedział cicho, stojąc pod drzwiami. Usłyszał ciche kroki po drugiej stronie, a potem zgrzyt zamka, który ustępował. Przed nim stała ślizgonka w za dużej koszulce i krótkich spodenkach. Włosy miała rozpuszczone, a po twarzy spływały kolejne łzy rozmazując makijaż.
-Co chcesz?
Warknęła.
-Porozmawiać...Nie chcę byś myślała, że nie chcę się z Tobą wiązać, bo chcę, ale nie chcę byś kiedyś była zagrożona, że Czarny Pan może ci mnie zabrać, bo nie zniósłbym tego, rozumiesz? Bo cię kocham, Pansy i szaleję za Tobą!
Wypowiedział szybko Diabeł. Ślizgonka spojrzała na niego zaskoczona.
-Diabeł, ja również cię kocham....Pieprzyć to wszystko, jak miałabym być zagrożona, trudno. To jest życie, każdy umiera codziennie. Więc żyjmy teraz póki możemy.
Po tych słowach Blaise ujął twarz Pansy i pocałował ją namiętnie w drzwiach.
Właśnie odnalazł swój skarb.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ♥
Obowiązkowo <3
P.S moim zdaniem rozdział jest okej, przepraszam, że taki krótszy i w ogóle, ale łeb mi pęka, a obiecałam, że dziś cokolwiek wstawię, więc dotrzymuję słowa. I jak wam się przy okazji podoba nowy wygląd bloga?
NEXT= Więcej niż 13 KOM
Szantażuję, wiem XD Pójdę za karę do Azkabanu XD
P.S:2
http://ask.fm/Zahipnotyzowana99<--------------PROSZĘ O LAJKI
AND OBSERWACJE.
I love you all♥
Cudowny!!!! Ale jednak wole Dramione :*
OdpowiedzUsuńZACZEPIESTE! Czem na nexta ^^ a moooge naspamic Komami? Bo nie powiedzialas ze nie mozna xD
OdpowiedzUsuńJeden z bajlepszych rozdzialow!!!! Czekam na wiecej! I zycze weny
OdpowiedzUsuńSuper*.*
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny, chociaż uważam, że Draco jest zbyt miły ( taka mała uwaga)
OdpowiedzUsuńjuż niedługo pokaże charakterek. :)
UsuńI miły bo w końcu fifty shades (pięćdziesiąt odcieni) więc poznajemy go tej miłej strony, ale wkrótce Draco pokaże rogi i zobaczymy jego autentyczne zło wcielone :D
Wlasnie na to czekałam i mam nadzieje, że bedą wtedy genialne rozdziały!!! <3
UsuńCudny!!!! Czekam na 31 :*
OdpowiedzUsuńDawaj bo przyjdą dementorzy:D
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie z każdym rozdziałem śmieszy mnie coraz bardziej (w sensie pozytywnym). Fajnie czasami sie tak oderwać od takich (nie wiem jak ro ująć?) "poważniejszych" opowiadań (może zabrzmiało troszke chamsko ale nie chodzili mi o to!) i przeskoczyć to czegoś śmieszniejszego. Mam nadzieje, że w krótce poznam kolejne wcielenia Draco xD
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i pozdrawiam.
Zarąbisty *.* Błagam cie wstaw coś jak najszybciej ^^
OdpowiedzUsuńZarąbisty *.* Błagam cie wstaw coś jak najszybciej ^^
OdpowiedzUsuńWspaniały 😍
OdpowiedzUsuńGenialny*___*
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział ;D kiedy +18? :P
OdpowiedzUsuńNawet dobry rozdział ;) weś no jakiś dłuższy ;D
OdpowiedzUsuńNajlepszy rozdział !!! <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńNapisz dłuższy i coś +18 :D weny ;D
OdpowiedzUsuńSuper bardzo podoba mi się twój blog. Życzę weny <3
OdpowiedzUsuńPan i Diabeł razem! W Końcu! Rozdział super :)
OdpowiedzUsuńRosenatorka
Mógł jej dość kwiaty na przeprosiny!xd
OdpowiedzUsuń