Draco nadzwyczajnie w życiu patrzył na Hermionę z totalnym rozbawieniem w oczach. Był cały mokry od wody.
Dziewczyna natomiast leżała pod kołdrą blada, a w dłoni nerwowo ściskała różdżkę.
-Nawet nie...
Zaczęła i nie dokończyła, bo blondyn rzucił się na łóżko i zaczął gilgotać ślizgonkę w okolicy bioder i żeber.
Hermiona z trudem powstrzymywała napady śmiechu, ale wkrótce dała upust emocjom i śmiała się tak mocno, że w kącikach oczu pojawiły się łzy.
-I co?Dalej jesteś taka cwana Riddle?
Zapytał łobuzersko Draco i dalej zaczynał swoje tortury.
Dziewczyna zaśmiała się i dłońmi zgrabnie chwyciła poduszkę na której wcześniej leżała. Podniosła ją pewnie i zaczęła nią okładać ślizgona,który kompletnie był zdezorientowany atakiem Hermiony.
Oczywiście po krótszej chwili zabrał jej poduszkę i teraz to ona obrywała od blondyna.
Spróbowała się prześlizgnąć tak, żeby mieć wolne ruchy lecz osobnik,który nad nią górował był o wiele silniejszy,a ona stwierdziła, że nie ma szans.
-Malfoy złaź ze mnie!
Wrzasnęła z bezsilności, jednak blondyn tylko zacmokał ustami.
-Ani mi się śni,Riddle.
Rzucił i pomachał głową tak, że jego mokre włosy pozbyły się części wody,które wylądowały na Hermionie.
-Złaź, bo cię uszkodzę czymś ciężkim!
Miotła się pod blondynem. Jednak...na marne.
Smok wybuchnął salwą złowieszczego śmiechu.
-Poznasz mój kolejny odcień, jak ty to mówisz....Wredność.
Uśmiechnął się siadając na nią okrakiem. Chwycił swoją różdżkę i machnął ją.
Na tarzy Hermiony pojawił się ślady czarnej farby i przypominała teraz kotka. Dorysowane miała wąsy i kocie usta.
Na jej twarzy pojawił się grymas.
Również chwyciła za różdżkę i machnęła nią w Draco. On natomiast na twarzy miał białą farbę,czerwone usta i pomalowane oczy. Był klaunem.
Wybuchnęła śmiechem i teraz to sam blondyn się skrzywił.
-Grabisz sobie, Riddle.
Fuknął i nachylił się nad nią bliżej, aż jego ciepły oddech owinął jej kark jak szalik.
-Będzie gorzej jak ze mnie nie zejdziesz,Malfoy!
Warknęła.
-Wykończysz mnie,Riddle.
Ich rozmowę przerwało pukanie do drzwi.
Zerwał się i szybko zeskoczył ze ślizgonki. Nie chciał by jakieś inne osoby zastały ich w dwuznacznej sytuacji.
Do sypialni Hermiony wyjrzała Anastasia.
-Chodźcie na kolację.
Powiedziała i uśmiechnęła się ciepło. Jednak z trudem powstrzymywała śmiech na widok twarzy czarodziei. Jeden kot i klaun.
Szybko zniknęła za drzwiami, ale wybuch śmiechu Pani Riddle było słychać aż na korytarzu.
-Zmyj to z nas, Riddle. Bo siara tam zejść aż.
Jęknął blondyn, a Hermiona jednym sprawnym zaklęciem wyczyściła im buzię.
Para opuściła sypialnię ślizgonki i zeszli do jadalni, gdzie siedział już Tom i Anastasia czekając.
-Draco jak miło, że zostaniesz na kolacji.
Stwierdził Lord i posłał uśmiech.
-Ojcze czy będę mogła zabrać jutro Migotkę ze sobą do Hogwartu?
Zapytała nagle Hermiona.
-Oczywiście. To twoja skrzatka. Po to ją masz. Jedzcie.
Mruknął Voldemort i zabrał się do jedzenia. Na kolację okazała się być smażona i wędzona ryba i pieczone ziemniaki.
Cały posiłek minął w ciszy.
Po kolacji Hermiona odprowadziła Smoka do drzwi.
-Do jutra, panie wredny.
Szepnęła śligonka do ucha blondyna, a ten uśmiechnął się pod nosem.
-Będę po Ciebie o ósmej. Razem dobędziemy na King Cross.
Odpowiedział jej cicho i złożył na jej ustach namiętny pocałunek.
Otworzył drzwi i opuścił rezydencję Riddle'ów, a Hermiona jeszcze dłuższą chwilę wpatrywała się w ciemność jaka towarzyszyła blondynowi. Chłód nie przeszkadzał jej, ale czuła wewnętrze zimno. Obserwowała Draco do mometu póki nie znikął w jej zasięgu wzroku.
Zamknęła drzwi i odetchnęła głęboko.
-Wykończysz mnie,Malfoy.
Szepnęła sama do siebie i podreptała do własnej sypialni.
Dziewczyna natomiast leżała pod kołdrą blada, a w dłoni nerwowo ściskała różdżkę.
-Nawet nie...
Zaczęła i nie dokończyła, bo blondyn rzucił się na łóżko i zaczął gilgotać ślizgonkę w okolicy bioder i żeber.
Hermiona z trudem powstrzymywała napady śmiechu, ale wkrótce dała upust emocjom i śmiała się tak mocno, że w kącikach oczu pojawiły się łzy.
-I co?Dalej jesteś taka cwana Riddle?
Zapytał łobuzersko Draco i dalej zaczynał swoje tortury.
Dziewczyna zaśmiała się i dłońmi zgrabnie chwyciła poduszkę na której wcześniej leżała. Podniosła ją pewnie i zaczęła nią okładać ślizgona,który kompletnie był zdezorientowany atakiem Hermiony.
Oczywiście po krótszej chwili zabrał jej poduszkę i teraz to ona obrywała od blondyna.
Spróbowała się prześlizgnąć tak, żeby mieć wolne ruchy lecz osobnik,który nad nią górował był o wiele silniejszy,a ona stwierdziła, że nie ma szans.
-Malfoy złaź ze mnie!
Wrzasnęła z bezsilności, jednak blondyn tylko zacmokał ustami.
-Ani mi się śni,Riddle.
Rzucił i pomachał głową tak, że jego mokre włosy pozbyły się części wody,które wylądowały na Hermionie.
-Złaź, bo cię uszkodzę czymś ciężkim!
Miotła się pod blondynem. Jednak...na marne.
Smok wybuchnął salwą złowieszczego śmiechu.
-Poznasz mój kolejny odcień, jak ty to mówisz....Wredność.
Uśmiechnął się siadając na nią okrakiem. Chwycił swoją różdżkę i machnął ją.
Na tarzy Hermiony pojawił się ślady czarnej farby i przypominała teraz kotka. Dorysowane miała wąsy i kocie usta.
Na jej twarzy pojawił się grymas.
Również chwyciła za różdżkę i machnęła nią w Draco. On natomiast na twarzy miał białą farbę,czerwone usta i pomalowane oczy. Był klaunem.
Wybuchnęła śmiechem i teraz to sam blondyn się skrzywił.
-Grabisz sobie, Riddle.
Fuknął i nachylił się nad nią bliżej, aż jego ciepły oddech owinął jej kark jak szalik.
-Będzie gorzej jak ze mnie nie zejdziesz,Malfoy!
Warknęła.
-Wykończysz mnie,Riddle.
Ich rozmowę przerwało pukanie do drzwi.
Zerwał się i szybko zeskoczył ze ślizgonki. Nie chciał by jakieś inne osoby zastały ich w dwuznacznej sytuacji.
Do sypialni Hermiony wyjrzała Anastasia.
-Chodźcie na kolację.
Powiedziała i uśmiechnęła się ciepło. Jednak z trudem powstrzymywała śmiech na widok twarzy czarodziei. Jeden kot i klaun.
Szybko zniknęła za drzwiami, ale wybuch śmiechu Pani Riddle było słychać aż na korytarzu.
-Zmyj to z nas, Riddle. Bo siara tam zejść aż.
Jęknął blondyn, a Hermiona jednym sprawnym zaklęciem wyczyściła im buzię.
Para opuściła sypialnię ślizgonki i zeszli do jadalni, gdzie siedział już Tom i Anastasia czekając.
-Draco jak miło, że zostaniesz na kolacji.
Stwierdził Lord i posłał uśmiech.
-Ojcze czy będę mogła zabrać jutro Migotkę ze sobą do Hogwartu?
Zapytała nagle Hermiona.
-Oczywiście. To twoja skrzatka. Po to ją masz. Jedzcie.
Mruknął Voldemort i zabrał się do jedzenia. Na kolację okazała się być smażona i wędzona ryba i pieczone ziemniaki.
Cały posiłek minął w ciszy.
Po kolacji Hermiona odprowadziła Smoka do drzwi.
-Do jutra, panie wredny.
Szepnęła śligonka do ucha blondyna, a ten uśmiechnął się pod nosem.
-Będę po Ciebie o ósmej. Razem dobędziemy na King Cross.
Odpowiedział jej cicho i złożył na jej ustach namiętny pocałunek.
Otworzył drzwi i opuścił rezydencję Riddle'ów, a Hermiona jeszcze dłuższą chwilę wpatrywała się w ciemność jaka towarzyszyła blondynowi. Chłód nie przeszkadzał jej, ale czuła wewnętrze zimno. Obserwowała Draco do mometu póki nie znikął w jej zasięgu wzroku.
Zamknęła drzwi i odetchnęła głęboko.
-Wykończysz mnie,Malfoy.
Szepnęła sama do siebie i podreptała do własnej sypialni.
Gdy tylko zamknęła drzwi od pokoju,Killer od razu do niej podbiegł i zaczął na nią skakać i radośnie szczekać.
Hermiona kucnęła i pogłaskała psa po łebku.
-Jutro wracamy do Hogwartu, piesku.
Powiedziała, jednak w odpowiedzi dostała jedynie kolejne szczeknięcie ze strony zwierzęcia.
Podniosła go z niemłym wysiłkiem,gdyż sporo urósł i nabył wagi od momentu,gdy go przygarnęła z Malfoy'em.
Położyła szczenię na łóżku i sama wślizgnęłą się pod kołdrę,opatulając się.
Przymknęła oczy i od razu odpłynęła w ramiona Morfeusza.
Krótkie szkoda :-(
OdpowiedzUsuńehh tak wiem, że są krótkie, ale cóż złamane żebro nie pozwala mi tyle leżeć i siedzieć by pisać ;/ Staram się pisać już dłuższe
UsuńKrótkie, ale świetne ;)
OdpowiedzUsuńzdrowiej prędko!:)
I dużo weny życzę :D
Świetne :) Czekam na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńCudnie. Czekam na rozdział. Pozdrawiam cieplutko i zdrowiej!
OdpowiedzUsuń* Morfeusza :)
OdpowiedzUsuńKróciutki, ale ok :)
OdpowiedzUsuń