piątek, 20 listopada 2015

Rozdział 51

Draco siedział i grał na fortepianie dopóki nie spostrzegł, że Hermiona śpi. Wstał i podszedł do łóżka i wpakował się pod kołdrę obok dziewczyny. Objął ją ramieniem i przytulił się. Po czym przymknął powieki,aż zasnął.

*

Porankiem Hermiona i Draco smacznie spali, a Killer latał po salonie.
Zadzwonił budzik Smoka,który wybudził parę z błogiego snu.
-Która godzina?
Powiedziała Hermiona przeciągając się.
Smok otworzył oczy spoglądając na ślizgonkę po czym spojrzał na zegarek.
Wpół do siódmej. W sam raz. Na ósmą śniadanie, potem lekcje.
Uśmiechnął się łóbuzersko i musnął szybko usta dziewczyny i wstał grzebiąc w szafie.
Wyciągnął z niej czarne spodnie, białą koszulę i krawat slytherinu. Zarzucił sobie wszystko na ramię i opuścił swój pokój kierując się do łazienki.
Hermiona odprowadziła blondyna wzrokiem,aż zniknął za drzwiami. Wstała z łóżka Draco i zaścieliła je.
Podreptała do swojego pokoju w stroju ślizgona i zawołała psa, gdzie napoiła go i nakarmiła. Potem zauważyła,że pies narobił błaganu w salonie i definitywnie załatwiłł się na środku dywanu. Wyciągnęła różdżkę i sprzątnęła niespodziankę po psie.
-Migotka!
Zawołała Hermiona, a w pokoju pojawiła się skrzatka w ogrodniczkach. Uśmiechnęła się na widok właścicielki i skłoniła się.
-Tak,pani?
Zapytała.
-Wyprowadzisz Killer'a? Muszę się zgarnąć do szkoły. Chcę żebyś teraz zajmowała się wyprowadzaniem psa rano, po południu i wieczorem. Piętnaście minut spaceru mu starczy. Nie będzie problemu?
Skrzatka pokiwała przecząco głową i podeszła do szafki skąd wzięła smycz psa.
-Nie,pani.Cieszę się, że mogę pomóc. To ja już z nim wyjdę.
Powiedziała pewnie i zawołała piskliwym głosem psa,który szybko przybiegł. Dla migotki sięgał już do pasa,więc szybko rósł.
Skrzatka zapięła mu smycz na obrożę i po chwili zniknęła z pokoju wraz z psem. Hermiona odetchnęła z ulgą wiedząc, że ma o jeden obowiązek z głowy mniej. Słyszała jak w łazience jeszcze leje się woda,co oznaczało, że ślizgon jeszcze się kapię. Więc postanowiła spakować swoje książki do torby. Po czym chwyciła ją i rzuciła w salonie. Na stoliku zobaczyła list z pieczątka. Poznała już że to zapewne list od McGonagall albo Dumbledor'a. Chwyciła za skrawek papieru i palcami rozerwała go wyciągając zawartość. Rozwinęła go i zaczęła czytać.


Drodzy Prefekci!
W związku z tym, że opuściliście szkołę tydzień przed przerwą. Zamiast jednego patrolu obejmiecie aż trzy w ciągu tygodnia.
W niedzielę,środę i piątek od godziny 21:00 do 23:00.
Życzę miłego dnia.
Minewra McGonagall
Wicedyrektor Szkoły Magii i Czarodziejstwa 
W Hogwarcie

-Bosko. 
Stwierdziła Hermiona z przekąsem. 
W tym samym czasie Draco opuścił łazienkę. Miał na sobie tylko spodnie i rozpiętą koszulę, a ręcznikiem wycierał wilgotne włosy. 
-Aż taki boski jestem? 
Zapytał uśmiechając się łobuzersko z błyskiem w oko. Hermiona zaśmiała się i pokazała blondynowi gest by puknął się w czoło. 
-Narcyz. McGonagall napisała nam list. Mamy patrole aż trzy razy w tygodniu. 
Jęknęła Hermiona pokazując ślizgonowi kartkę papieru napisaną starannym pismem.
-Pogięło tą babę. 
Mruknął Draco i odłożył list na stolik. 
Hermiona wróciła do swojego pokoju po ubrania i znów zobaczyła się z blondynem w salonie.
Spojrzał na nią wzrokiem głodnego wilka i rzucił:
-Do twarzy ci w moich ciucach mała. 
Puścił jej oczko, a ona uśmiechnęła się do chłopaka.
-Nie jestem mała, mogę być co najwyżej niska. 
Odpyskowała i zniknęła za drzwiami łazienki. Wkrótce blondyn usłyszał szum wody, więc wiedział już,że ślizgonka postawiła na prysznic. 
A gdy fala gorącej wody zalała jej ciało,odprężyła się. 



***
Po tym jak ślizgoni umyli się i spakowali zeszli na dół na śniadanie do Wielkiej Sali. 
Po drodze napotkali Paul'a,który dołaczył się do pary.
Draco chwycił automatycznie dłoń Hermiony i splótł ich palce. Hermiona posłała blondynowi uspokajające spojrzenie, a on spróbował uspokoić nerwy na widok ślizgona. 
-Cześć wam. 
Uśmiechnął się Monterrie, a Riddle odpowiedziała mu tym samym.Draco nie odzywał się ani słowem tylko miał kamienną minę i szedł w ciszy. 
Docierając do Wielkiej Sali,zasiedli przy stole Slytherinu i zabrali się do jedzenia. Dopiero przy reszcie przyjaciół Draco ożywił się i zaczął rozmawiać z Diabłem,,Adrian'em i Teodorem.
Pansy pogrążyła się w rozmowie z przyjaciółką i Astorią, a Paul dosiadł się obok i rozmawiał z dziewczynami. Monterrie przeprosił również resztę ślizgonów z którymi siedział w przedziale. Przyjęli przeprosiny, ale nie pajali do niego sympatią.
-W ogóle słyszałaś, że podobno Davis lata za Potter'em po tym jak daliście jej do wiwatu?
Powiedziała Pansy rozśmieszona. Hermiona i Astoria zrobiły wielkie oczy. 
-No co ty gadasz! 
Krzyknęła jako pierwsza Astoria.
Hermiona ugryzła tosta i odezwała się:
-Ale Potter da jej kosza, bo Ginny...Mówię wam zaraz znowu będzie latać za Malfoy'em. 
Rzuciła i znów ugryzła tosta.Wtedy blond ślizgon popatrzył na dziewczyny i wtrącił się do ich rozmowy niespodziewanie.
-Co Malfoy?
Zapytał dziewczyn, a Pasny wzruszyła ramionami.
-Hermiona twierdzi, że Potter oleje Davis, więc szykuj się na ataki ze strony blondyny. 
Podsumowała Astoria uśmiechając się blado.
Ślizgon parsknął śmiechem
-Nie ona spierdala ode mnie nawet trzy chuje w bok i więcej. 
Powiedział poważnie, a przyjaciele wybuchnęli śmiechem.
-Oh, Draco ty i te twoje poczucie ironicznego humoru. 
Stwierdziła Hermiona i dokończyła śniadanie.


***
Pierwszą lekcją ślizgonów były eliksiry z Gryfonami. Żaden z domu węża nie cieszył się na lekcje z Gryffindorem. Ale jak mus to mus. 
Wszyscy weszli do sali przed profesorem. 
Draco i Hermiona siedli w ostatniej ławce jak zawsze,a reszta usadowiła się w swoich miejscach. Tuż po dzwonku Severus Snape wpadł do klasy niczym burza. 
Od razu przeszedł do rzeczy. 
-Dzisiejszym waszym zadaniem jest uważenie eliksiru rozśmieszającego. Wszystko znajdziecie w podręczniku,pracujecie w parach jak się znajdujecie.
Hermiona jęknęła, ale posłusznie otworzyła książkę i znalazła  składniki potrzebne do eliksiru. Malfoy'a wygnała do składziku, a sama nagrzała kociołek i wszystko przygotowała. 
Draco odprężył się w szkolnej ławce.
Riddle utłukła skarabeusze  i wyjęła korzeń imbiru oraz żółć pancernika. Odwróciła się chcąc przeczytać ile idzie wszystkiego do kociołka, gdy usłyszała plusknięcie. 
Szybko spojrzła na kociołek,który zaczął bulgotać i Smoka,który wrzucił wszystko po kolei, co ona przygotowała. Właśnie miał wrzucać żółć pancernika.
-Malfoy,nie!
Krzyknęła, jednak za późno, bo wszystko co blondyn miałw dłoni wylądowało w kociołku. Po czym on zabulgotał jeszcze mocniej, a brązowa breja jaka się w nim znajdowała,eksplodowała na całą salę. 
Wtedy Wszyscy zaczęli się śmiać.
Jednak tylko Snape pozostałnie wzruszony eliksirem i gniewnie popatrzył na parę prefektów. Malfoy śmiał się do rozpuku z Gryfonów, a Hermiona patrzyła gniewnie naa blondyna. 
-Riddle,Malfoy! 
Warknął nauczyciel i podszedł do ich stanowiska pracy.
-Co to miało być?
Wycedził jeszcze.
Draco nawet nie próbował się tłumaczyć, ale jednak panna Riddle plątała się co powiedzieć dla Severusa. 
-Profesorze...to nie celowo...my nie chcieliśmy...ale Draco wrzucił wszystko...no...i...
NIe mogła sklecić sensownego zdania, jednak Snape przymrużył gniewnie oczy i wpatrywał się w prefektów. Wyciągnął różdżkę i machnął ją, a uczniowie uspokoili się nawet nie wiedząc o co poszło, że Snape wydzierał się na dwójkę uczniów. 
-Cicho Riddle! Prawidłowo powinienem wlepić wam solidny szlaban! Ale wiem,że Minewra dodała wam patrole, więc nie będę już wam dorzucał....Ale jeśli jeszcze raz się to powotórzy...będziecie sprzątać składzik nie mówiąc już o patrolach!
Warknął i zamachnął się  szatą i odszedł od nich. 
Draco i Hermiona popatrzyli po sobie i wzruszyli ramionami, jednak nie odzywali się już,by nie rozzłościć bardziej profesora.
-Koniec na dzisiaj. Miłego dnia.
Wycedził, a uczniowie w popłochu popakowali książki i opuszczali salę.
Hermiona wyszła z Dracon'em na końcu. Snape nie zaczepiał już ich.
Prefekci ruszyli na drugą lekcję,którą okazała się Historia Magii. 
Draco jęknął wiedząc, że mają lekcję z Binns'em. 
Zaczął namawiać dziewczynę na zerwanie się z lekcji jednak ślizgonka poskormiła go spojrzeniem bazyliszka. 
-Nawet o tym nie myśl! Idziesz normalnie na zajęcia!
Krzyknęła na blondyna,a on spuścił głowę i powlókł się na górę za dziewczyną, gdzie miała odbyć się zajęcia. 
-A może jednak....?
Zaczął w połowie schodów,podnosząc głowę, jednak ślizgonka nie pozwoliła mu dokończyć.
-NIE! Na górę,ale już!
Nawrzeszczała jeszcze bardziej. Malfoy wiedział, że nie ma szans z Riddle, więc ruszył za nią na zajęcia.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ♥
Pod ostatnim nabiliście ponad 15, co mnie zmotywowało.
Na ile kom oceniacie ten rozdział?
Komentujcie! <3

17 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny :D Czekam na nexta ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ja kocham to co piszesz! ~A

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny, więcej opisów w szkole poproszę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A Flitwick nie był przypadkiem od zaklęć? Cichosz to ff, więc wszystko jest możliwe. Fajny rozdział, tylko proszę pisz dłuższe. :(
    Pozdrawiam
    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację. Myślałam o Flitwick'u i napisałam tak XD Ale już poprawiłam. Dzięki bo skleroza nie boli, a ja myśle tak a inaczej pisze XD

      Usuń
  7. To jest super czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  8. Super
    Szczególnie podobała mi się scena na śniadaniu. Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  9. Wszystko super wciągające! :) Ale proszę o dłuższe rozdziały. :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Ahhh... Uwielbiam jak ona się wścieka 😂

    OdpowiedzUsuń
  11. "Piętnaście minut spaceru mu starczy." Wystarczy. Starczy może być wiek...

    OdpowiedzUsuń