niedziela, 13 grudnia 2015

Rozdział 60

Draco wahał się co do postanowień Lorda. Jednak chwycił szklankę, upił łyka Whiskey i odstawił ją na stolik. Odwrócił się w stronę do ślizgonki, a jego dłoń spoczęła na jej brzuchu,który zaczął delikatnie masować przesuwając dłoń to w górę i w dół.
Uśmiechnął się sam do siebie wyobrażając sobie jak to wszystko by wyglądało.
On zadufany kiedyś w sobie narcystyczny dupek,arystokrata..mający własne racje,cele i życie.
Ona pewna siebie niegdyś gryfonka,która miała w życiu własne zakręty okazując się córką samego Lorda. Była dziewczyną, która potrafiła w nim wzbudzić o wiele więcej emocji niż nienawiść czy złość.
Wzbudziła w nim miłość.
Pożądanie.
A teraz nosiła pod swoim sercem dziecko. Jego dziecko. Jego krew.
-Pani Riddle? Ten ból nie był na pewno z tych normalnych...chciałbym żeby ją zbadał lekarz. Niby to dopiero miesiąc...
Jęknął do Anastasii, a ta zaśmiała się cichutko.
-Oh, Draco. To pierwszy trymestr, początkowe złe samopoczucia są normalne...Ale jeśli wolisz się upewnić to jeszcze w tym tygodniu zbada ją lekarz.
Uśmiechnęła się do blondyna, a on tylko przytaknął. Narcyza jednak spojrzała na syna dość niespokojnym wzrokiem,który wyrażał zmartwienie. Gestem wskazała mu pokoje obok, dając mu jasno do zrozumienia, że chce z nim porozmawiać i to poważnie.
Draco podniósł się z miejsca i pocałował Hermionę w czoło, oznajmiając jej, że zaraz wróci. Ta tylko przytaknęła i odprowadziła wzrokiem ślizgona. Lord pogrążył się w przemyśleniach we własnym gabinecie,do którego się udał, a Anastasia została z córką. Narcyza podążyła z synem do pierwszego,lepszego pomieszczenia.
Blondyn stanął na środku jednej z sypialni i wpatrywał się beznamiętnie w okno, gdzie słońce zaczęło znikać za horyzontem, nadając czerwono-żółtą barwę chmurach.
-Draco?
Zaczęła dosyć niepewnie Narcyza podchodząc do syna kładąc mu dłoń na ramieniu.
-Wiem co chcesz powiedzieć,mamo...
Urwał jej. Odwrócił się do niej twarzą tak, że napotkał spojrzenie matki.
-Tak, właśnie chcę to powiedzieć! Synu, nie masz skończonej szkoły,która i tak została zaatakowana dla twojej ukochanej. Jak zapewnisz im odpowiedni byt?
-Mamo, proszę Cię. Daj spokój! Mamy spore oszczędności jak na początek, zresztą państwo Riddle również nam pomogą, będziemy rodziną w końcu. Kocham ją, rozumiesz?! Hermiona to miłość mojego życia i nosi w sobie dziecko. Moje dziecko!
Zaczął gestykulować nerwowo i krążyć po pokoju dając upust emocjom całkowicie. Pani Malfoy spojrzała ze zrozumieniem na syna, mając jednak jakieś wątpliwości, co całej sytuacji, ale postanowiła nie przeciągać długo tematu.
-Więc...do dalej planujesz Dracon?
-To, co by zrobił zapewne każdy mężczyzna na moim miejscu....Oświadczę się jej.
Rzucił znów spoglądając na okno, by uniknąć wzroku matki.
-Pamiętaj..masz we mnie wsparcie.
-Wiem, mamo. Dzięki.
Mruknął i gestem uznał rozmowę za zakończoną.
Opuścił pomieszczenie wracając do salonu,gdzie przebywała Hermiona. Rozmawiała o czymś z Anastasią i co chwila dało się słyszeć chichoty kobiet.
Blondyn podszedł niepewnie i przysiadł się do kasztanowłosej. Pani Riddle spojrzała na nich rozpromieniona.
-Jak wy cudownie razem wyglądacie! Pogadajcie sobie pójdę wam zrobić coś do jedzenia.
Uśmiechnęła się do Prefektów,by po chwili móc zniknąć gdzieś w kuchni.
-Co chciała mama?
Zagadnęła ślizgona Hermiona, a on uśmiechnął się wzruszając ramionami.
-W sumie nic ważnego, bo ważniejsza jesteś Ty.
Rzucił i chwycił jej dłoń, a ta uścisnęła ją uśmiechając się promiennie do ślizgona.
"Tak bardzo go kochała"




***
Uczniowie w Hogwarcie ponieśli ogromne straty.
Wielu uczniów poległo.
Wielu zostało rannych.
Harry Potter czuł się winny za atak na szkołę, gdyż był pewien, że to przez niego Voldemort się pojawił, że przez niego Hermiona wezwała ojca.
Filch krążył teraz po placu i zamiatał wszystko co było możliwe, a uczniowie z niewielką pomocą nauczycieli przesuwali i niszczyli głazy,które niegdyś stanowiły część budowli zamku.
Wiele osób również płakało jak bliscy im znajomi czy przyjaciele zginęli broniąc szkoły.
-Ginny...
Szepnął cicho Wybraniec, gdy spostrzegł pochylających się nad nią Weasley'ów. Nawet Ron pomimo swojej wściekłości, płakał.
Harry zaczął nerwowo biec w tamtą stronę i rzucił się na kolana z przeraźliwym krzykiem, gdy zobaczył bladą twarz rudowłosej.
Oczy miała przymknięte.
Na policzku miała niewielkie rozcięcie,z którego już krew zdążyła zaschnąć.
Była nienaturalnie blada i nawet nie drgnęła.
-Ginny, nie tylko nie ty...
Zaczął mówić monotonnie wybraniec, a łzy co chwila cisnęły mu się do oczu.
Ścisnął dłoń ukochanej po raz ostatni.
A on uronił kolejne łzy.
Ginny Weasley poległa walcząc.



***

Hermiona siedziała z Draco i wspominali te czasy gdzie się kłócili albo nawet jako przyjaciele robili sobie głupie żarty.
Do tej pory nie wierzyli,że z nienawiści przeszło do miłości,która rozkwitała w dość niecodziennym tempie.
Anastasia Riddle sporządziła na kolację naleśniki, a resztą zajęły się skrzaty.
Po raz kolejny powitała prefektów czułym uśmiechem.
Jednak Hermiona nie była aż tak promienna.
Przed oczami cały czas miała widok Gryfona,którego zabiła i padł przed nią i nie oddychał.
-Mamo...ja go zabiłam.
Ślizgonka znów zaczęła drążyć temat,a Draco patrzył ze współczuciem na dziewczynę,która ewidentnie się obwiniała.
-Skarbie..nie miałaś wyjścia...walczyłaś o życie twoje.Draco i waszego dziecka. Uratowałaś trzy życia, a zabrałaś jedno..zanim poślubiłam Tom'a również kogoś zabiłam. Obwiniałam się, ale on mi uświadomił sens tego. Teraz nie mam oporów do zabijania, jak chronię innych.
Uśmiechnęła się Anastasia.
Hermiona również posłała matce blady uśmiech.
Do salonu wrócił Tom Riddle niosąc kolejną szklankę po brzegi wypełnionym alkoholem.
Narcyza pożegnała się z synem, wiedząc, że on zostanie na noc z Hermioną i deportowała się do Malfoy Manor.
Pani Riddle widząc męża popijającego alkohol wyglądała na wkurzoną.
-Tom'ie Marvolo Riddle!
Mężczyzna odwrócił się na dźwięk podniesionego tonu żony z szklanką przy ustach i rozgonionym wzrokiem spojrzał na nią.
-Kobieto i czego krzyczysz?
-Bo za moment będziesz kompletnie pijany! I z jakiej to okazji?!
Anastasia nie dawała za wygraną i zaczęła krzyczeć na Lorda,a młodzi ślizgoni spoglądali na całą sytuację z niemałym rozbawieniem.
-Będę miał wnuka! Albo wnuczkę! Napić się muszę!
Warknął i opadł w fotelu.
Upił kolejny łyk gorzkawej cieczy i obserwował ogień,który żarzył się w kominku.
Pani Riddle machnęła dłonią wiedząc, że się nie dogada z mężem i siadła na swoim bujanym fotelu w kącie i zaczęła wpatrywać się w okno, a zachód słońca zginął już za horyzontem,a na jego miejscu pojawiło się bezchmurne niebo zapowiadając cieplejszą noc jak na styczeń,który szybko się kończył. Zima nie była surowa, a śnieg padał okazjonalnie i nawet nie było pory by sypnął obficie.
Przeczuwali że wiosna przyjdzie bardzo szybko, gdyż nie zapowiadało się już na śnieg i lód, o srogiej zimnie nie wspominając.
*
Tom siedząc w fotelu i popijając Whiskey mamrotał pod nosem jak go to czasami żona nie trzyma pod pantoflem, gdy są sami.
-Co za irytująca kobieta, nawet napić się nie pozwala.
Mruknął. Ale pech chciał, że nie powiedział to na tyle cicho jak chciał.
Hermiona i Draco na przemian obserwowali Lorda, to Anastasię,która podniosła wzrok na męża, a z oczu ciskały błyskawice zapowiadające kolejny wybuch.
-Napić się, napić.
Przedrzeźniała go.
-Może od razu studnię wychlaj!
Dodała i podniosła się z bujanego fotela opuszczając salon.
Draco zagwizdał cicho.
-Grubo,widzę. Może choć do Ciebie? Obejrzymy coś i takie tam?
Szepnął blondyn do ucha kasztanowłosej, a ta skinęła głową. Podniosła się do pozycji siedzącej i wstała. Draco upierał się, że ją zaniesie, jednak dziewczyna postawiła na swoim i ruszyła sama twierdząc, że czuję się lepiej niż wcześniej.
Wspięła się po schodach na górę i zatrzymała się przy drzwiach do własnej sypialni czekając na Malfoy'a.
Dołączył do niej i po chwili znaleźli się sami w pokoju ślizgonki, gdzie mogli rozmawiać bez końca na swoje własne tematy.
Dziewczyna włączyła film na laptopie,który podłączyła do plazmy. Akurat był to horror, który wybrał blondyn,który już wylegiwał się właśnie na łóżku.
Kasztanowłosa wspięła się na łoże tuż obok niego i wtuliła się do ślizgona, oglądając film.
-Wykończysz mnie kiedyś Malfoy, z tymi horrorami.
Jęknęła.
On tylko wzrok z tv skierował na nią i uśmiechnął się zadziornie.
-Też Cię kocham, Riddle.
I musnął ustami jej czoło,a potem wargi,a ona oddała namiętny pocałunek.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ <3


13 komentarzy:

  1. Mój Boże... Ginny :(
    Voldzio najlepszy xD Ciekawie się zapowiada, czekam na więcej ~A

    OdpowiedzUsuń
  2. Hieu hieu Voldemort pantoflem :) Czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rodział :* Kocham tego bloga <3 Czekam na nexta^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Super. Lekkie załamanie przy Ginny, ale reakcja Voldzia mega zabawna

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie no jest good xD Ale weź jakoś zmartwychwstań tą Ginny :c

    OdpowiedzUsuń
  6. Lordzio Voldzio najlepszy z tą Anastazją.😅😅

    OdpowiedzUsuń
  7. Ogólnie bardzo lubię Voldemorta w Twoim opowiadaniu :)
    Musialas Ginny? Akurat ja? Osz Ty :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Voldek najlepszy :D i Draco jak się o Hermione martwił... Słodkie :* nic do Ciebie nie mam za to że Ginny uśmierciłaś... Nie lubiłam jej...

    OdpowiedzUsuń
  9. . Popłakałam się przy śmierci Ginny, ale rozdział bardzo fajny. A poza tym Voldemort tu rządzi

    OdpowiedzUsuń
  10. Ah... Kocham <3
    *mam szlaban, więc szybko się ulatniam*

    OdpowiedzUsuń
  11. 50 twarzy Draco zmienia się w wersję light...nie wiem czy to dobrze, czy źle ;) Wiem jednak że pomimo moich starań nie potrafię sb wyobrazić reakcji Vlodemorta na tą całą sytuację :/ Mam wykreowany już zupełnie odwrotny jego wygląd, może to dlatego ;)
    Draco ojcem...jakoś nadal tego nie trawie ;)
    Duuuużo weny życzę! <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeeejku za każdym razem kiedy wchodzę na twojego bloga, i sprawdzam czy dodałaś nowy rozdział, a kiedy okaże się że tak to przechodzi mnie lekki dreszczyk emocji, bo jestem ciekawa co jest dalej i dalej...
    Piękny rozdział :)
    Nie przestawaj pisać bo ewidentnie masz talent ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam Voldzia w twoim wydaniu :")

    OdpowiedzUsuń